Łączna liczba wyświetleń

piątek, 10 stycznia 2014

Podsumowanie roku 2013

Wymyśliłam sobie jeszcze jednego posta o wszystkim i o niczym zanim wezmę się za prawdziwe recenzje :). Pewnie macie już dość tego typu notek, ale ja z chęcią je przeglądam u innych i myślę, że warto poświęcić trochę miejsca rzeczom, które nas zajmowały a o których do tej pory nie było jakoś okazji wspomnieć. Przygotowałam sobie małą ściągę, więc mam nadzieję, że o niczym ważnym nie zapomnę.

źródło

Zanim przejdę do osobistego rankingu 6 of the year muszę wspomnieć o MEGA miłych niespodziankach, które spotkały mnie w ubiegłym roku - pierwsza to informacja, że firma Tso Moriri ma siedzibę w mojej rodzinnej miejscowości! Wielkie zaskoczenie i radość, bo choć nie znałam tych kosmetyków w praktyce wcześniej, to dzięki tej wiedzy z łatwością odnalazłam sklepik znajdujący się niemal tuż pod domem i zaczęło się jakże przyjemne poznawanie. Rzutem na taśme odkryłam też firmę Tołpa - dla większości z Was pewnie tak oczywista, ale ja dopiero rozpoczynam swoją przygodę i już jestem zachwycona! W minionym roku miałam okazję poznać wiele rodzimych firm kosmetycznych i musze powiedzieć, ze jestem pod ogromnym wrażeniem i w niemałym szoku, bo w swojej ignorancji nie zdawałam sobie sprawy, że to, co dobre może być tak blisko :).
Ponadto, częste spotkania z blogerkami w okolicy oraz współorganizowane z Kasią i Agą spotkanie w Chełmie bardzo uprzyjemniły mi ten dość ciężki rok. W ciągu tych 12 miesięcy poznałam osobiście wiele fajnych osób i mam nadzieję, że znajomości te przetrwają próbę czasu a z czasem może staną się czymś więcej ;).

Bardzo ciężko było mi wybrać 5 najlepszych kosmetyków minionego roku i na liście pomocniczej ciągle nanosiłam jakieś poprawki, ale to sama sprawiłam sobie trudność ograniczając ich liczbę do 5 - wydaje mi się jednak, że tylu laureatów wystarczy.
Kolejność przypadkowa:


1. Pilomax - regenerująca maska do włosów ciemnych
2. Wibo i Lemax - lakiery piaskowe i mój jedyny marmurek
3. Dabur - woda różana
4. Pat&Rub - rewitalizujące masło do ciała
5. Soraya - So Pretty krem BB
6. Tso Moriri - cukrowy peeling malinowy*
nie ma go na zdjęciu

Nie będę się tu rozpisywać na ich temat, bo recenzje muszą się pojawić jak najszybciej. 



Trochę kultury ;)

Jako zapalony mól książkowy i zatwardziały bibliofil nie mogłam przejść przez rok bez książki w ręku. Udało mi się zrezlizować projekt 52 książki (wyszło mi ich nawet 55), ale tak patrząc na listę i analizując poszczególne pozycję mogę stwierdzić, że część z nich to była bezsensowna strata czasu i gdyby nie to, że nie lubię zostawiać niedokończonych historii to wynik nie byłby tak 
satysfakcjonujący. 
źródło
Bez wątpienia numerem 1 została saga Pieśń lodu i ognia Georga 
R. R. Martina! Pierwszy tom rozpoczęłam po zakończeniu serialowego pierwszego sezonu i przepadłam...: ) Na chwilę obecną zostały mi do przeczytania dwa ostatnie, dostępne tomy. Niestety, ale jestem zmuszona korzystać z bibliotek publicznych a kolejka do tej sagi jest ogromna!
Na uwagę zasługuje także twórczość Zafona, w którą zagłębiłam się po zachwytach w 2012 roku Cieniem wiatru i Grą anioła, więc Wiezień nieba nie mógł się okazać gorszy. Czekając na kolejny tom Czarnego Wygonu, Bisy, Stefana Dardy pochłonęłam Dom na wyrębach, który okazał się być dość strasznym debiutem autora, ale nie bałam się tak bardzo jak w przypadku Słonecznej Doliny czy Starzyzny. Bisy też mnie raczej rozczarowały dlatego twierdzę, że czasem lepiej wcześniej zakończyć zostawiając czytelników w niedosycie... Wiśniewski, Grochola, Fox, Rudnicka - z polskich oraz Lackberg, Puzo, Hosseini, Mendoza, Andrews i Day - z zagranicznych autorów dość skutecznie zatrzymali mnie ze sobą na dłużej w minionym roku.


Jeśli już mam obejrzeć coś innego niż Familiada czy Jaka to melodia ;) to zdecydowanie wybieram seriale. Nie jestem maniaczką, ale godzinkę przed kompem spokojnie wytrzymam.
źródło
 Podobnie jak w przypadku książek, tu też zdecydowanie wygrywa Gra o tron! Z niecierpliwością czekam na kolejny sezon :)
Ponadto, w 2013 r. obejrzałam ostatni sezon Dextera, czasem zerkałam na Zakazane imperium jak TŻ oglądał i parę tygodni temu wkręciliśmy się trochę w Wikingów. Czy po tych moich typach jesteście w stanie polecić coś równie wciągającego?






Muzycznym wydarzeniem roku, w którym miałam przyjemność
uczestniczyć był bez wątpienia koncert Marii Peszek. Maria kręci mnie już od pierwszej płyty a z każdą kolejną robi to coraz bardziej. Nie jest moim autorytetem, ale muzycznie zawsze daje mocnego kopa!


Brawa dla wytrwałych! :) Jakie są Wasze opinie odnośnie moich propozycji?
Czekam na komentarze



*EDIT: Musiałam jednak dopisać 6. miejsce do mojej listy, bo przez cały dzień po opublikowaniu tego posta czułam wielki niepokój z powodu jego braku w tym zestawieniu. Nie umiałam zrezygnować z żadnego wcześniej podanego produktu, więc zostało 6 na 6! ;)

6 komentarzy:

  1. Ostatnio dorwałam lemaxy z brokatowej serii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo... jak też chcę wyłonić faworytów minionego roku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I moim hitem zeszłego roku były lakiery piaskowe. Wodę różaną kupuję już dłuższy czas i kupić nie mogę ;) Ja bardzo lubię takie zestawienia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też lubię piaski Wibo :)
    a o BB Sorayi chętnie poczytam

    OdpowiedzUsuń
  5. fajne podsumowanie roku :-)
    zazdroszczę tego Tso Moriri, ale liczę, że kiedyś coś sobie od nich kupię, Twoja recenzja peelingu skutecznie mnie zachęciła do wypróbowania czegoś od nich :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)

Masz pytanie? Pisz :) scar_lett@wp.pl