Jak to ciężko się zabrać do tego posta... Zdjęcia są i wiem, że jak zacznę to skończę, ale zanim zacznę to jeszcze tylko przejrzę milion stron w necie i może się uda ;)
1. Pharmaceris, pianka głęboko oczyszczająca T - świetny produkt, który bardzo dobrze radził sobie z usuwaniem mojego lekkiego makijażu i innych zanieczyszczeń. Nie wysuszał skóry i był wydajny. Z wielką chęcią wrócę.
Teraz: pianka oczyszczająca Sebio, Tołpa
2. Tołpa, płyn micelarny Physio - rozpisywałam się o nim
tutaj. Zużyłam do oczyszczania twarzy po piance Pharmaceris i spisywał się bardzo dobrze, dlatego nie skreślam go ostatecznie, ale okolice oczu będę już omijać.
Teraz: płyn micelarny-tonik Eveline
3. Tołpa, żel do mycia twarzy i oczu Physio - bardzo lubię zapach tego żelu i jego niepieniącą się formułę, ale do wieczornego doczyszczania twarzy używałam innych specyfików. Ten bardzo dobrze spisywał się rano, przy zmywaniu resztek po nocy. Wrócę.
Teraz: żel do mycia twarzy La Roche Posay
4. Skin 79, Golden Snail emulsja do twarzy - mega wydajne maleństwo! Z trójpaku najmniej mi się podobała, ale nie mogę odmówić jej ślicznego zapachu i nawilżania na bardzo dobrym poziomie. Wróciłabym, gdyby było mnie stać ;)
Teraz: matujący krem Soraya
5. Dove, żel pod prysznic - mimo dość przyjemnego zapachu zużyłam z ulgą, bo jak często podkreślam, nie lubię aż tak gęstych produktów do oczyszczania ciała. Na plus z pewnością to, że skóra naprawdę wydawała się być nawilżona. Jak będzie w pudełku to przyjmę, ale sama raczej się nie skuszę na zakup.
Teraz: pianka oczyszczająca Planet Spa, Avon
6. Avon, żel pod prysznic Tropics - lekko kremowy żel o zapachu idealnym na lato. Zużyłam z przyjemnością, ale zapach Orchard stał się moim tegorocznym hitem.
Teraz: żel Energizing
7. Avon, czarne mydło z Tureckiej Łaźni Termalnej - oj, długo ono u mnie poleżało w łazience... Po pierwszych użyciach odstawiłam a teraz wróciłam i stosowałam jak zwykły produkt pod prysznic. Bardzo brudziło wannę i okolicę, ale zapach był rzeczywiście niezwykle przyjemny. Nie ma go już w sprzedaży.
Teraz: biała glinka myjąca Bania Agafii
8. Avon, olejek do kapieli z ekstraktem z lilii wodnej - również przedpotopowy kosmetyk... Teraz zużyłam tak jak mydło, po prostu pod prysznic i było to fajne - olejek a delikatnie pienił się kontakcie z wodą i pozostawiał miło gładkie i pachnące ciało. Mam jeszcze 2 olejki a ten również już nie jest w sprzedaży.
Teraz: podobny olejek, fioletowy
9. The Body Shop, żel pod prysznic Fuji Green Tea - moje urocze wyjazdowe maleństwa z sh! ♥ Mega przyjemny zapach, w porządku działanie. Z chęcią bym wróciła.
Teraz: żel Mango TBS
10. The Body Shop, balsam do ciała - dobrze działał w duecie z żelem i wystarczył mi na ciut dłużej. Jak trafię to wrócę.
Teraz: balsam Mango TBS
11. Soap&Glory, masło do ciała Sugar Crush - intensywnie pachnące masło o przyzwoitym nawilżaniu ciała. Również z sh i jak trafię to wrócę.
Teraz: jw
12. Avon, dezodorant w kulce Summer White Sunset - bardzo podobał mi się zapach wody, więc skusiłam się i na kulkę. Nie jest to jakaś 100%owa ochrona, ale zadowalająca.
Teraz: dezodorant Activelle, Oriflame
13. Mariza, mgiełka do ciała White flowers - wg mnie to najgorszy zapach z tej trójki czy czwórki. Serio! Momentami aż mi było wstyd jak wybiegałam z domu a na klatce ktoś mnie mijał i wiedziałam, że to poczuje... Sama formuła bardzo dobra na lato, ale do tego zapachu z pewnością nie wrócę.
Teraz: mgiełka Mariza Green Tea ♥
14. AA, krem do rąk - krem w sam raz na codzień! Nie lepił się na dłoniach a przyjemnie nawilżał i ładnie pachniał. NIe wiem czy wrócę.
Teraz: czekoladowy krem do rąk Oriflame
15. Avon, upiększająca maska do włosów BB - zapach tej linii był inny niż wszystkich produktów z serii AT, dlatego tak je polubiłam. Działanie doraźne przyzwoite, choć moim włosom nadal daleko do normalności. Chyba nie wrócę, bo teraz coś zmieniają opakowania.
Teraz: każda maska z zapasów po trochu
16. Rimmel, tusz do rzęs Scandaleyes - nie mam wielkich wymagań, więc byłam zadowolona, ale teraz jak mam porównanie z tuszem L'oreal to widzę różnicę. Najwięcej zastrzeżeń miałabym do dziwnej szczoteczki, która parę razy dziabnęła mnie w oko, bo sam efekt był w porządku. Nie wrócę.
Teraz: tusz L'oreal Fatale
17. Oeparol, krem pod oczy -hmm... Wklepywałam, bo miałam, ale nie zauważyłam niczego pozytywnego (no jedynie to, że okolice oczu nie były przesuszone po cowieczornym demakijażu). Szukam czegoś dobrego.
Teraz: nic...
18. Sylveco, pomadka peelingująca - kocham ♥ Jeszcze nie kupiłam kolejnej, ale może to dobrze - zużyję w końcu coś z błyszczykowych zapasów.
Teraz: błyszczyk powiększający usta
Próbki -
peelingi z Tso Moriri są bardzo w porządku i być może skuszę się na wersję
kawową, o ile znów nie zawróci mi w głowie Amore. Z saszetek największą ochotę mam na
BB Cleanser Skin79 i czuję, że dużo dłużej nie będę już w stanie się opierać.
Esencja do kąpieli Kneipp bardzo męcząca w zapachu, choć sama kąpiel była przyjemna.
Krem nagietkowy Sylveco ok.
19. Carea, płatki kosmetyczne - to ta słabsza wersja, więc z ulgą skończyłam (mam jeszcze ostatnie opakowanie). Te lepsze już zniknęły ze sklepu, więc trzeba zerknąć na różowe i niebieskie.
Teraz: to samo
Wyrzutek - serum do rzęs Biogena. Nie złożyło się, żebym użyła a termin się skończył...
Jakoś dobrnęłam do końca! Mam nadzieję, że lektura będzie dla Was przyjemniejsza niż dla mnie tworzenie ;) Co znacie?