Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 30 czerwca 2016

Wszyscy jesteśmy kibicami!!! NOTD i OOTD ;)

Dziś, jak pewnie wszędzie widzicie i słyszycie, wszyscy jesteśmy kibicami. 


Z tej okazji wykonałam okolicznościowe paznokcie - to szczyt moich umiejętności ;). Pasowałoby jeszcze dorysować piłkę, ale nie chciałam psuć efektu, który, choć ekstremalnie prosty, bardzo mi się podoba. Może jeszcze kciuk lepiej wyglądałby na czerwono, ale rozpędziłam się z tym białym...





Wykorzystałam 2 lakiery: czerwony to Indigo Romeo and Juliet (który w butelce na żywo wygląda raczej jak koral) oraz biały W7 nr 34 White. Całość podsuszyłam i utwardziłam topem Insta-Dri.

I jestem gotowa na mecz!


Na sobie mam ulubioną piłkarską koszulkę Luka Bandita, oczywiście z sh :) (biały lakier też).
Teraz jeszcze tylko umówić się ze znajomymi w strefie kibica i Polska GOLA!!!


3mam kciuki za naszych! A Wy?

niedziela, 26 czerwca 2016

ShinyBox Czerwiec 2016 - 4EVER (prezentacja zawartości)

Dopiero dziś znalazłam chwilę, żeby pokazać Wam zawartość czerwcowego ShinyBoxa i mam nadzieję, że uda mi się za jednym podejściem skończyć i zamieścić post. Ten, kto się tym interesuje zapewne już wie, co znalazło się w urodzinowym pudełku. Ja na swoje musiałam czekać aż do piątku i chyba od wtorku nie zaglądałam na profil ShinyBox na fb, żeby nie popsuć sobie niespodzianki.

W tym miesiącu zdecydowałam się na zakup tylko tego boxa. Kusił mnie jeszcze JoyBox, ale to tylko do momentu prezentacji zawartości, która, choć bardzo fajna, nie przekonała mnie ostatecznie do siebie (ale to tylko dlatego, że np. mleczka do demakijażu już nie używam, tonik hibiskusowy jeszcze mam w zapasie, gąbki Konjac używam z doskoku, peelingów do twarzy mam sporo w kolejce a krem Biolaven jakoś mnie nie zauroczył po próbkach). Niemal rzutem na taśmę zdecydowałam się na urodzinowego ShinyBoxa, bo zwyczajnie przekonały mnie te wszystkie szumne zapowiedzi - pudełko XXL, 7 produktów, darmowa dostawa bez subskrypcji itp. Wyobraźnia szalała!

Lekkie rozczarowanie poczułam już w momencie wzięcia przesyłki w dłonie, bo nie była ona tak ciężka jak sobie to wyobrażałam. Dodatkowo po otwarciu okazało się, że to, co otrzymałam zmieściłoby się pewnie i w mniejszym pudełku, bo miałam jeszcze sporo luzu w tej papierowej torbie. No co poradzę, że JoyBox mnie tak rozpuścił ;)

A oto, co znalazłam w swoim pudełku:
1) Noblehealth, suplement diety Get Slim Morning - hmm... Po pierwsze suplement. Nie tego oczekuję w pudełku kosmetycznym. Po drugie suplement wspomagający odchudzanie... Nie uważam, żebym tego właśnie potrzebowała i nie wiem co zrobię z tym opakowaniem. Mix rodzajów, więc niektórzy mieli ciekawsze produkty (wg mnie).
Dodatkowo suplement ma termin ważności do sierpnia 2016, więc duży minus za czyszczenie magazynów kosztem nieświadomych klientek kupujących w ciemno box KOSMETYCZNY!

2) Joanna, henna do brwi Ciemny brąz - kolejne hmm... Mam czarne, gęste brwi, które potrzebują raczej wyczesania niż henny. Produkt do pozbycia się.

3) Lakier do paznokci Mollon Pro, nr 26 - trafił mi się dość ciekawy odcień, taki brudny róż, ale po dokładnym obejrzeniu dojrzałam tam efekt perłowo-opalizujący. Wzdrygnęłam się, ale na szczęście na paznokciu prezentuje się ładnie (tylko wieczorem przy sztucznym świetle miałam wrażenie, że widzę pomarańczowy).
Zużyć przed końcem 10/2016... W sumie to lakier i często nie zwracam uwagi na te terminy, ale jakiś niesmak mam za kolejne porządki w magazynach.

4) Oillan Balance, tonujący krem ultranawilżający - na profilu mam jak wół, że mam cerę mieszaną a otrzymałam krem do cery suchej, odwodnionej i wrażliwej... Co więcej, na kartce, którą otrzymujemy w pudełku jest podana nazwa "tonujący krem seboregulujący". Pytałam na stronie czy ktoś dostał ten krem z opisu, ale nikt jeszcze się nie odezwał. Firma też milczy, bo takich samych pytań było sporo...
Tu mam na szczęście przynajmniej długi termin ważności (04/2019), więc może będę miała okazję go wypróbować, mimo przeznaczenia dla innego typu skóry.

5) Pilomax, regeneracyjna maska do włosów - tu mogę odetchnąć z ulgą, bo choć nie mam już włosów farbowanych to przynajmniej ciemne, więc to pierwszy trafiony produkt. Szkoda tylko, że taki mały, ale firmę znam i lubię, więc powinnam być zadowolona.
Długi termin ważności.

6) Amaderm, krem nawilżająco-regenerujący - obca dla mnie firma, więc z chęcią poznam. Ja mam krem polecany na przesuszenia dłoni, łokci, kolan a drugi, losowo wrzucany, był krem regenerująco-złuszczający do stóp i myślę, że z tego byłabym bardziej zadowolona, ale już nie będę się czepiać i marudzić.
Termin ważności 11/2016... No nie lubię być zmuszana do szybkiego zużywania!

7) Qbox, herbata oolong Egzotyczne odchudzanie - i znowu to odchudzanie... W sumie to tylko 5 g, więc przynajmniej spróbuję.

Peeling złuszczający Standers (produkt VIP) i płyn micelarny Dermedic (Extra produkt promocyjny) mi nie przysługiwały, ale nie znalazłam też w swoim pudełku próbki Ochronnego kremu do twarzy SUN BALANCE Farmona, który miał być gratisem. Nie wiem czy mam czego żałować, ale zawsze można byłoby przetestować coś nowego.

No i teraz rzut oka na całość

Jestem ciekawa co Wy sądzicie o zawartości, bo moje zdanie już znacie. Może nie jest tragicznie, ale nie ma efektu WOW (jak można było wnioskować po fakcie, że to box urodzinowy) i pozostaje niesmak w związku z kończącymi się terminami czy niedopasowaniem do profilu. Na fb oczywiście nagonka na krytykujących, że spodziewamy się nie wiadomo czego za niewielką kwotę itp. Ja miałam już roczną przerwę z kupowaniem tych boxów w ciemno i widzę, że muszę się dalej tego trzymać. Teraz jak się zdecyduję to tylko po opublikowaniu zawartości, choć w sumie nawet wtedy nie można mieć pewności, że trafi się wszystko dopasowane do typu skóry czy jej odcienia oraz np. koloru włosów, bo produkty są dobierane losowo (więc po co wypełnia się ten profil na stronie?). Nie chcę zapeszać, ale do tej pory przynajmniej miałam szczęście i zawsze trafiały mi się znośne (i nośne) odcienie lakierów do paznokci :). Tfu, tfu!
Czekam na Wasze opinie :)

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Majowe zakupy

Po denku jak zwykle pora na zakupy. W maju spokojnie, bez szału. W końcu chyba zaczęłam się ogarniać, bo w zasadzie to teraz niczego nie potrzebuję - drogerie mogłyby przestać istnieć, tak samo jak wszelkie wodzące na pokuszenie promocje na FB.
Oto jak wypadł maj pod względem zakupowym

A) Rossmann i podsumowanie akcji rabatowej
 Korektor do brwi, przyspieszacz wysuszania i odżywka oraz dwa lakiery, w dość podobnym klimacie - nie wiem który z nich bardziej mnie urzekł. Skusiłam się jeszcze na dwa zmywacze Isana, ale zapomniałam ich obfocić. Może się nie obrażą ;)


B) PAT&RUB i -50%
 Lubie takie rabaty w P&R. Dodatkowo połączył się jeszcze z jakimś mniejszym prezentem i nawet z kosztami wysyłki nie było źle. Tu mam balsam do ciała i peeling orzeźwiający. Balsamy lubię, peelingów nie znam i po opiniach w sieci raczej się boję, ale jestem dobrej myśli. Ten tu poczeka sobie na zimę, choć on orzeźwiający... To może jednak przemyślę.


C) Kawy i herbaty świata
Poszłam po filiżankę na prezent i dobrałam wodę - od razu się nacięłam, bo podrożała o 5 zł względem mojego ostatniego zakupu!!! (teraz cena to ponad 12 zł) Głupio było mi się wycofać, więc mam... Zabawne, że w marketach potrafię iść po zwrot 50 groszy...


D) SH
 
To zakup chyba jeszcze z kwietnia, ale ciągle o nim zapominałam. Peeling to nie nówka-sztuka, ale podobał mi się zapach i solidny, szklany słoiczek oraz cena 1 zł. Będzie do mycia dłoni a słoiczek nie wiem na co - mam do nich słabość.


E) księgarnia Wersalik.pl
 Zrobiłam sobie taki oto prezent na Dzień Mamy. Malowanki antystresowe to nie dla mnie, ale od dawna czaiłam się na coś tego typu. W księgarni zapłaciłam za to jakieś 13 zł, ponad 2 razy taniej niż w księgarniach stacjonarnych w mieście. Oczywiście dochodzą jeszcze koszty dostawy, ale dobrałam sobie coś jeszcze do pracy i tak koszty rozłożyły się na dwie rzeczy - lubię tak to sobie przeliczać.


F) AVON
Tym razem tylko buty. Może nie wyglądają najlepiej, ale są bardzo wygodne i mi się podobają. Kupiłam też żel pod prysznic, ale zapomniałam o zdjęciu a stoi już na półce w łazience i się zużywa.


G) U. R. O. K. box Inspired by
Chyba już każdy widział tego boxa, więc nawet go nie prezentowałam. To zakup jeszcze majowy, choć dostawa miała miejsce już 1 czerwca. To, co widzicie (+ nieobecny planer) kosztowało 17,80 zł - uważam, że kwota godna rozważenia, więc mam. I jestem zadowolona.



I to wszystko. Mam nadzieję, że w czerwcu będzie jeszcze mniej.
Do następnego!

sobota, 11 czerwca 2016

Denko - maj

Po dość skromnym kwietniowym denku przyszła pora na coś większego (EDIT: teraz porównałam i wychodzi na to, że jednak są do siebie podobne ilościowo, ale nie objętościowo). Niby miesiąc tylko o jeden dzień dłuższy, ale to wystarczyło. O dziwo, wyjątkowo dużo działo się w ubiegłym miesiącu na włosach. Zapraszam


1. Bielenda, specjalistyczny płyn do demakijażu oczu - nie mam aż takich potrzeb, ale skusiła mnie bardzo atrakcyjna cena w Naturze, więc postanowiłam wypróbować. Bardzo fajny płyn, świetnie zmywał oczy, nie podrażniał. Wrócę jak trafię na kolejną super promocję.
Teraz: płyn micelarny Eveline
2. Biolaven, płyn micelarny olej z pestek winogron i olejek lawendowy - płyn o cudownym zapachu i bardzo dobrym działaniu a używałam go i do zmywania oczu i do doczyszczania twarzy. Niestety, na co dzień jest dla mnie za drogi, ale z pewnością wrócę i będę używać oszczędnie.
Teraz: próbuję dać drugą szansę Tołpie
3. KTC, woda różana - zwykle używam wody Dabur, ale tym razem padło na KTC. Jakoś nie widzę różnicy między nimi, dobrze spisuje się do maseczek i do tonizowania twarzy. Być może wrócę, bo jest tańsza.
Teraz: woda Dabur
4. Tso Moriri, tonik oczarowy - długo za mną chodził i w końcu jest! A w zasadzie był. I takie toniki to ja lubię - używasz i jesteś spokojna o pH a twarz nie błyszczy się, nie lepi, wygląda jak gdyby nigdy nic. Początkowo ciężko było przyzwyczaić się mi do zapachu, bo jest bardzo oryginalny, ale nie męczył po przetarciu twarzy. Chętnie wrócę.
Teraz: tonik ogórkowy Ziaja
5. Skin79, tonik Golden Snail (wersja mini) - to chyba najbardziej gęsty tonik z jakim miałam do tej pory do czynienia! Miał dość intensywny zapach, jakby perfumowany, ale nie przeszkadzało to w użytkowaniu. Na twarzy spisywał się jak ideał czyli był niewyczuwalny, ale zachował jednocześnie właściwości pielęgnacyjne. Chętnie przyjęłabym pełnowymiarowe opakowanie w prezencie ;) (na mój portfel jest za drogi)
Teraz: jw
6. Serical, maska mleczna - gigant, ale w końcu się udało. Bardzo podobał mi się zapach, na włosach spisywała się ok, nie obciążała. W sam raz do stosowania na co dzień.
Teraz: odżywka L'Occitane z sh a w kolejce Kallos Keratin
7. Marion, fluid na rozdwojone końcówki z olejkiem arganowym - w zasadzie to jestem rozczarowana. Spodziewałam się jakiegokolowiek efektu a w sumie nic nie zauważyłam. Do tego już koło połowy pompka przestała działać, więc musiałam nią dłubać, aby zużyć do końca. Przynajmniej zapach był bardzo przyjemny. Nie wrócę.
Teraz: coś a Avonu na końcówki, ale nie olejek (kuracja z keratyną)
8. Hesh Herbal, olejek do włosów Shikakai - mój pierwszy taki prawdziwy olejek i byłam nim zachwycona! Największą różnicę było widać po pierwszym użyciu, później albo się przyzwyczaiłam, albo efekt już nie był tak spektakularny. Przeważnie używałam na noc, rano zmywałam i wtedy włosy były jak marzenie: nawilżone (aż miałam wrażenie zimna na skalpie), odżywione, nie puszyły się tak bardzo, nawet kolor był jakby pogłębiony. Zapach bardzo ziołowy, intensywny i długo wyczuwalny na włosach, ale nie dla wszystkich (czyt. TŻ) przyjemny. Z ogromną chęcią wrócę.
Teraz: nie mam nic :(
9. Avon, upiększający balsam do włosów BB - używałam go do wygładzenia puszących się włosów i czasem się udawało a czasem wystarczyło dać odrobinę więcej i już włosy były brzydko pozlepiane. Spodobała mi się ta seria, bo w końcu zapach jest inny niż wszystkich produktów AT, ale nie wiem czy do niego wrócę.
Teraz: patrz pkt.7
10. Avon, kuracja ochronno-wzmacniająca - też chciałam, aby co nieco wygładziła mi kudły, ale średnio sobie radziła a przy stosowaniu tylu produktów do włosów nie jestem w stanie stwierdzić czy faktycznie zadziałała coś w kwestii wzmocnienia. Nie wrócę.
Teraz: patrz pkt. 7 i 9

11. Avon, żel pod prysznic Indian Rituals - zapach najgorszy z trzech ostatnio testowanych przeze mnie, męczyłam się. Żel jak żel, ale nie wrócę.
Teraz: 3 kolejne nowe propozycje żelowe od Avon na zmianę
12. Original Source, żel pod prysznic Coconut - podobnie jak wyżej. Lubię żele OS, ale ta wersja zapachowa wyjątkowo mi nie pasowała. Dziwny był ten kokos, w opakowaniu niby ok, ale na ciele wydawał się jakby stary, zepsuty. Nie wrócę.
Teraz: jw
13. Soraya, płyn do higieny intymnej Lactissima - bardzo wydajny produkt, który spisywał się w porządku. Jeśli miałabym wrócić to wybrałabym teraz inną wersję zapachową na spróbowanie.
Teraz: pianka Green Pharmacy
14. Soraya, serum do ciała Antycellulit i wyszczuplanie Body Diet24 - stosowałam głównie w cieplejsze dni, bo efekt chłodzenie kilka razy dał mi solidnie w kość. Co tu mówić, serum ma lekką konsystencję, dzięki której dobrze i szybko się wchłania. Na skórze się nie lepi, nie błyszczy. Pachnie przyjemnie, ma w sobie jakiś mentol czy coś, bo podczas używania konkretnie udrażniał drogi oddechowe. Mam jeszcze balsam z serii.
Teraz: balsam Body Diet24
15. The Body Shop, żel pod prysznic White Musk Libertine - mini wersja, idealna na weekendowy wypad. Sam żel wspaniały, nie wysusza skóry, cudownie pachnie. Chętnie wróciłabym do niego, nawet w wersji pełnowymiarowej.
Teraz: mini żel Sanex

16. Avon, woda perfumowana Incandessence Flame - wyjątkowo mnie wymęczyła, więc bardzo cieszę się, że to już koniec. Nie wrócę
Teraz: Attraction
17. Delia, tusz do rzęs Big&Black - to w zasadzie wyrzutek, bo tusz jakoś wysechł mi w opakowaniu. Wydaje mi się, że nie otwierałam go wcześniej, więc bardzo zdziwiłam się jak chciałam go użyć pierwszy raz. Sam efekt bardzo mi się podobał, nawet o wiele bardziej niż to, co uzyskuję dzięki Rimmelowi, ale aby go uzyskać, musiałam się nieźle namachać i trwało to zbyt długo jak na moje poranne możliwości. Nie wykluczam, że kiedyś jeszcze wrócę.
Teraz: tusz Rimmel

18. Carea, płatki kosmetyczne - jedne fioletowe to ta gorsza wersja, na którą nacięłam się w 3-paku. Używam głownie do zmywania paznokci i nie wiem jak ja je wykończę...
Teraz: to samo, ale w tym lepszym wydaniu
19. Linda, mydło w płynie Poziomka i winogrono - przyjemny zapach, ale wolę Drzewo sandałowe.
Teraz: mydła w kostce

Próbki
To również pamiątka po niezwykle udanym weekendowym wyjeździe na kajaki i paintball. Nie lubię brać pełnowymiarowych opakowań, bo tylko zajmują cenne miejsce, więc zwykle moja kosmetyczka to same próbki. Tu znani i lubiani przeze mnie.


No i już. A jak u Was ostatnio? Pod każdym względem - i denkowym i ogólnym :)