Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Joy Box WIOSNA - prezentacja mojego pudełka

Dziś odebrałam swojego Joy Boxa :) Pudełko ogromne, bardzo wiosenne, idealnie pasuje na poprawę dzisiejszego humoru w ten pochmurny dzień, choć (odpukać!) tydzień zapowiada się lepiej niż poprzedni. A boxik tylko przedłuży to pozytywne nastawienie

Sprzedaż ruszyła tydzień temu, w poniedziałek o godzinie 15:00. Nie mogłam sama tego dopilnować, więc poprosiłam dobrą koleżankę (:*!) o pomoc i dzięki temu mam wszystko to, co chciałam. Ona przy okazji też się skusiła, choć początkowo nie planowała, hi hi :) Zanim wróciłam do domu z pracy i mogłam zerknąć jak wygląda sytuacja to wielu produktów już nie było, więc, mimo początkowego narzekania na fp Joy Box, jednak znaleźli się chętni na wiosenną edycję. Ja po zaprezentowaniu grupowego zdjęcia kosmetyków też nie byłam przekonana do zakupu, ale zdecydowałam się przeglądając kolejne podpowiedzi co do zawartości podstawowej i w poszczególnych kategoriach do wyboru. Szybki przelew i tym oto sposobem mam super pudełko w tydzień po uruchomieniu sprzedaży :D Jeśli jesteście ciekawe co tam sobie wybrałam to zapraszam

Duże pudełko w bardzo wiosennym stylu - już myślę co mogę tam trzymać jak posegreguję kosmetyki

Pudełko wypchane po brzegi, ledwo się zamykało (po zrobieniu zdjęć nie umiałam włożyć tego wszystkiego z powrotem tak, aby dało się je domknąć)

Zawartość:
 AA Oil Essence, krem do rąk -  tego nigdy za wiele

 Vianek, orzeźwiająco-energetyzujący balsam do ciała - co innego mogłam wybrać na wiosnę?
Cosmo SPA, glinka żółta - mam już wiele kolorów glinek, ale żółta się skończyła

 Oeparol, odżywczy krem pod oczy - akurat rano skończył mi się krem :)
Delia, matujący krem korygujący - używam teraz BB Skin79, ale może wypróbuję

 Perfecta, kawowy żel pod prysznic peelingujący - wybrałam sobie w jednej kategorii
BIO IQ, 2 w 1 szampon do włosów i ciała - jestem bardzo ciekawa tego cuda

Blanx White Shock, pasta do zębów - wybrałam w drugiej kategorii
Cosmepick, puder prasowany - źle wybrałam kolor, bo pamiętałam tylko numerki a nie nazwy (myślałam, że nr 1 to będzie najjaśniejszy :/)
Bea Beleza, zestaw trzech mini produktów: klips do włosów, gumka do włosów Hair Bobbles i próbka peelingu do twarzy - przyda się z pewnością

GRATIS: kwietniowy numer JOY i kupon rabatowy oraz ulotka Vianek


Nie umiem powiedzieć co z zawartości podoba mi się najbardziej - jestem zadowolona ze wszystkiego! No może poza pudrem, ale to mój błąd, więc najwyżej wykorzystam go jako bronzer ;). Nie podliczałam wartości mojego boxa, na stronie jest informacja, że może kosztować ok. 185 zł a płacimy za niego 49 zł (wysyłka gratis). Świetny deal! Bez dwóch zdań. Sądzę, że to najlepszy  box z dostępnych aktualnie na rynku, do tego nie jest kupowany w ciemno, więc decyzja należy do nas. 


Skusiłybyście się?

niedziela, 17 kwietnia 2016

Sudden Change, skarpetki złuszczające do stóp

Post wisi mi w głowie już od dawna. Dłużej tylko nosiłam się z samym zakupem opisywanego dziś produktu, bo nie jest to dla mnie pierwsza potrzeba a jak (podobny) pojawiał się w Biedronce to było ciepło i nie umiałam wyobrazić sobie chodzenia wówczas w zakrytych butach. Uprzedzam, że nie pokażę Wam zdjęć swoich stóp podczas kuracji, więc możecie spokojnie czytać ;)


Skarpetki jakie są każdy wie. Tego typu produkty już od dawna goszczą na łamach blogosfery, więc nie ma się co rozpisywać na ich temat. Jedynie skuteczność może być różna i dlatego postanowiłam podzielić się moimi spostrzeżeniami. Od razu wspomnę, że to moje pierwsze skarpetki i nie mam porównania z innymi firmami. 

W opakowaniu znajduje się jedna para czyli dwie skarpetki. Najpierw trzeba odciąć czy oderwać końcówkę, bo w środku jest rzadki płyn a następnie nałożyć na stopy i zabezpieczyć przed spadaniem a do tego służą te czerwone naklejki (skarpetki są uniwersalne, co oznacza, że ogromne).

W środku stopom jest bardzo mokro, zimno i ciężko się położyć, aby nie wylać tego płynu. Dla mnie te pół godziny czy 40 minut to była masakra. Przykryłam się kocem i czytałam a nogi wisiały mi poza łóżkiem i marzły niemiłosiernie (działo się to w styczniu, w mieszkaniu mam ciepło, ale zwykle bardzo szybko marzną mi stopy). Płyn nie wchłonął się w skórę, po upłynięciu czasu stopy były przemoczone.
Już drugiego dnia rano stopy były bardzo suche i nie wiem na ile to podświadomość, ale czułam delikatne swędzenie i mrowienie gdzieniegdzie. Przez kolejne dni najgorszym dla mnie było podciąganie skarpet - skóra była tak sucha, że zgrzytała, skrzypiała niemal jak papier ścierny. Wydawało mi się, że słychać to wszędzie dookoła mnie. Bacznie obserwowałam, ale nie widziałam nadciągającego złuszczania...
Dopiero właśnie 7. czy 8. dnia, po namoczeniu stóp w kąpieli w końcu zobaczyłam schodzenie skóry (wcześniej widać to było tylko trochę koło palców i między nimi, pięty przez cały czas suche jak wiór). Kolejne dni przynosiły mi bardzo brzydkie widoki - fragmenty naskórka sypiące się ze skarpet czy rajstop i dźwięki - dalej jak pocieranie papierem ściernym. Miejscami dało się już zauważyć świeżą, ładną, różową skórę. Po dwóch tygodniach od zabiegu skóra dalej schodziła małymi płatkami, po namoczeniu nieco łatwiej. Nie powinnam, ale pomagałam sobie w tym ręcznie i pumeksem. Nie bolało, ale bardzo drażniła mnie już ta tarka na stopach, więc chciałam przyspieszyć.

Dostępność:
internet

Cena:
ok. 7 zł/para


Podsumowując, to był dla mnie bardzo ciężki i długi okres. Zwykle dbam o stopy, codziennie są nawilżane, pielęgnowane, więc gładkie i mocno męczyłam się czując tę szorstkość i słysząc te okropne dźwięki przy nakładaniu skarpet. Nie do końca zgodzę się, że efekt był tego warty, bo choć ogólnie wygląd stóp nieco się poprawił to w kwestii zgrubień (mam takie dwie pamiątki na każdej stopie po pieszej pielgrzymce do Częstochowy) nic się nie zmieniło.
Nie wykluczam jednak, że jesienią powtórzę zabieg i sprawdzę inną firmę.


Stosowałyście już takie skarpetki? Spisały się lepiej czy podobnie?

niedziela, 10 kwietnia 2016

Marcowe zakupy

To mój drugi ulubiony post, zaraz po denku. Myślałam, że uporam się z nim jeszcze przed weekendem, ale prokrastynacja i w ogóle... Miał być inny wstęp, bardziej pokrzepiający a tu już niedziela prawie za pasem i trzeba brać się za przygotowania do pracy. Przestałam lubić niedziele...

Miesiąc zaczęłam od prezentów dla siebie, które pokazywałam Wam tutaj
 skin79

ChillBox

był jeszcze bilet na koncert Organka
a koncert to był czad!!! ♥ 


Oto reszta drobnych zakupów z marca:

A) SH
 peeling do ciałą TBS, żel pod prysznic i mydełko Lush - pachnie przecudnie ♥

B) Avon
 2 nowe żele i torebka (już jej nie mam, bo jednak wolę czarne)

C) Rossmann i promocja na szampony Alterra
 granat bardzo lubię a ten drugi nie pamiętam

D) Avanti z prezentem
masełko do skórek

No i tyle! Albo o reszcie zapomniałam.
Regularnie odwiedzałam też SH, ale z ciuchów jakoś nic godnego pochwalenia się nie utkwiło mi w pamięci. Kolejny post zakupowy już za miesiąc a póki co pamiętajcie, że jutro rusza sprzedaż nowego JoyBoxa! Ja już się napaliłam i musi się udać.


A jak Wasze marcowe zakupy?

czwartek, 7 kwietnia 2016

Denko - marzec

Kwiecień-plecień pięknie na przeplata od paru dni! Oby zatrzymał się już na tym lecie, bo do dobrego łatwo się przyzwyczaić a wiadomo, że ciepło i słońce dobrze wpływają na samopoczucie i ogólną motywację. Czuję się pozytywnie natchniona, więc mam zamiar rozliczyć się z denka. Zapraszam


1. i 2.  Bania Agafii, szampon i balsam Aktywator wzrostu - stosowałam je razem po tym jak wykończyłam duet Sylveco. Lubię oba, pewnie jeszcze wrócę.
3. Sylveco, szampon odbudowujący - nie spodziewałam się, że będę z niego tak zadowolona! Początkowo ciężko było mi się przyzwyczaić do zapachu, ale z czasem go polubiłam. Szampon bardzo dobrze wpływał na moje włosy, był delikatny a jednocześnie skuteczny i do tego bardzo wydajny. Chętnie skuszę się jeszcze na tkolejną butelkę.
Teraz: szampon Alterra
4. Sylveco, odżywka wygładzająca - generalnie niemal wszystkie obietnice zostały spełnione, ale bardziej przekonał mnie szampon. Swojego czasu włosy mi wypadały i rosły, więc mam masę krótszych i dłuższych baby hair, nad którymi bardzo ciężko zapanować. Do wymarzonego wygładzenia trochę brakowało, ale w sumie nie było tak źle.
Teraz: mleczny Kallos

5. Mariza, żel pod prysznic Melon - niezwykle orzeźwiający i przyjemny zapach, odpowiednia gęstość, więc z chęcią wrócę.
Teraz: biedronkowy żel peelingujący
6. Avon, żel pod prysznic Andalusian bliss - kremowy, różowy, gęsty, ładnie pachnący. Mam jeszcze 2 inne z egzotycznej serii, ale nie wiem czy jeszcze je kupię, bo wchodzą inne ciekawe  zapachy.
Teraz: żel Oriental sanctuary
7. Linda, mydło w płynie Drzewo sandałowe - mydło jak mydło, ale zakochałam się w tym zapachu ♥. Jak tylko pojawi się jeszcze w sklepie to z pewnością zrobię zapas.
Teraz: kończę mydło poziomkowo-winogronowe (albo odwrotnie)
8. Balea, sól do kąpieli - ot, taki zwyklaczek. Zabarwił lekko wodę, trochę pachniało, ale dla skóry był raczej obojętny - nie wysuszył, ale też nie odżywił. Nie widziałam jej nigdzie w sprzedaży, więc raczej nie wrócę.

9. Sylveco, lipowy płyn micelarny - druga butelka a do recenzji się jeszcze nie zabrałam... Bardzo lubię ten płyn, bo świetnie sobie radzi ze zmywaniem makijażu a do tego pielęgnuje skórę. Ostatnio używałam jedynie do przecierania twarzy po demakijażu, bo do zmywania oczu wolałam tańszy Garnier. Z pewnością wrócę.
Teraz: płyn Biolaven
10. Muse, tusz do rzęs Erato - dostałam w sierpniu na spotkaniu blogerek, przeleżał w szafie tyle czasu a jak postanowiłam go w końcu wypróbować to okazało się, że w środku nic nie ma... Szczoteczka była kompletnie sucha, przeczesała mi rzęsy, ale nic na nich nie zostało. Podobno wszystkie takie wtedy dostałyśmy, więc nie wiem czemu miał służyć ten prezent... Zraziłam się.
Teraz: tusz Rimmel
11. Mariza, puder mineralny Naturalny - kolejne opakowanie. Polubiłam się z tym podkładem i mam jeszcze jeden w zapasie, ale aktualnie rozkochuję się w BB Skin79 ♥.
Teraz: złoty BB Skin79
12. Sylveco, pomadka ochronna z peelingiem - mój ulubieniec Sylveco ♥, recenzja tutaj. Zachęcam, polecam, bo sam używam już kolejnej.
Teraz: to samo

13. Syis, serum do paznokci - pierwszy raz spotkałam się z tego typu produktem jak i formą aplikacji i byłam pozytywnie zaskoczona. Już po nałożeniu było czuć lekkie chłodzenie na płytce i piękny zapach. Ciężko zmierzyć czy faktycznie przyspieszało wzrost płytki, ale z pewnością dobrze o nią dbało.
Teraz: odżywka Eveline (choć ma inne zadanie)
14. BeBeauty, zmywacz do paznokci - cieszę się, że w końcu zużyłam! Forma jest fajna, ale miałam wrażenie, że zmywacz bardzo wysusza mi płytkę, szarpie ją a do tego bardzo i długo śmierdzi (co przeszkadzało głównie wrażliwym współmieszkańcom ;)). Muszę zapamiętać, żeby już się nie skusić jak będzie w promocji.
Teraz: zmywacz Isana zamiennie z Biedronkowym w płatkach
15. Cztery Pory Roku, serum do rąk i paznokci - rewolucji nie było, ale całkiem dobrze odżywiał dłonie, wchłaniał się szybko i przyjemnie pachniał. Więcej mi w zasadzie nie trzeba. Jedynie ciekawe opakowanie szybko stało się uciążliwe, bo już gdzieś w połowie pompka przestała działać i musiałam odkręcać i wyciskać. Nie wiem czy wrócę.
Teraz: krem YR
16. Eveline, arganowe serum do rąk i paznokci - opakowanie idelane do torebki. Zapach bardzo waniliowy (tak jak masło) i w zasadzie mogę powtórzyć to co pisałam wyżej: w porządku, ale bez szału i wątpię, żebym wróciła.
Teraz: krem Planet Spa

17. Eveline, balsam po depilacji - zużyłam do codziennej pielęgnacji, nie tylko po depilacji. Zwyklaczek, w sam raz na co dzień, nie zauważyłam spowolnienia odrastania. Jeśli już miałabym wybrać tego typu produkt to chciałabym ten firmy Venus. Do tego nie wrócę.
Teraz: olejek Eveline
18. Vintage Body Oil, peeling do ciała - najgorszy peeling cukrowy z testowanych do tej pory przeze mnie. Zalepiał skórę tłustą warstwą, która była okropna. Jedynie zapach na plus, ale to i tak mało. Zużyłam do mycia rąk a i tak trwało to bardzo długo (w sensie zużywanie). Nigdy więcej.
Teraz: peeling ziołowy Avon
19. Kneipp, olejek do kąpieli - przyjemnie pachniał, fajnie natłuścił skórę. Mam jeszcze jeden i moze porozglądam się za innymi.
Teraz: olejki Avon
20. Avon, peeling do stóp - nie wierzę w działanie peelingów do stóp, ale czasem używam, dla spokojnego sumienia. Ten był dość dobry jak na inne peelingi z tej serii a do tego przyjemnie pachniał. Może wrócę.
Teraz: raczej pumeks i tarka
21. Ziaja, płyn do płukania jamy ustnej - nie wyrobiłam sobie nawyku używania płynu do płukania ust, bardzo często o tym zapominam. Na ten skusiłam się, bo był w dobrej cenie a akurat miałam problem z nadwrażliwością po stosowaniu pasty Signal White Now. Pastę odstawiłam, o nim dalej zapominałam, ale jakoś się skończył. Może wrócę.
Teraz: nic

22. Carea, płatki kosmetyczne - ulubione.
Teraz: to samo
23. Eveline, maska nawilżająca - ratowałam się nią po przesuszeniu twarzy żelem Sylveco i tak doraźnie nawilżała, ale bez szału. Lepiej spisywała się czekoladowa z Avonu. 
Teraz: różności z zapasów
24. Tso Moriri, kula do kąpieli - wielka kula, która przyjemnie się rozpuszcza, ładnie pachnie a do tego pielęgnuje ciało, choć barwi wodę. Od razu po otwarciu rozpadła mi się na dwie części, wiec mogła posłużyć na dwie kąpiele, ale zużyłam na raz. 
Teraz: kule o innym zapachu
25. Tso Moriri, mydło z lufą - lubię te mydła i mam jeszcze jedno. Muszę w końcu zastosować do mycia ciała, bo do tej pory używałam tylko do dłoni.
Teraz: zwykłe mydło glicerynowe z jakiejś limitowanej kolekcji
26. The Secret Soap Store, peelingujące mydło malinowe (nie ma na zdjęciu) - pochodzi z Joyboxa, zużyłam już 2, ale oba otrzymałam gołe, bez żadnej folii, więc zapominałam o tym przy okazji denka. Mydło ładnie pachnie, ma dość ostre drobiny peelingujące (pestki malin), więc czasem drapało
27. Beauty Formulas, plasterki na krosty - najlepiej sprawdzają się na takich zmianach już dobrze wyciśniętych, wtedy bardzo szybko je podsuszają i dzięki temu szybciej można się pozbyć resztek. Szkoda tylko, że nie wyciągają szybciej tych gul na wierzch i trzeba z nimi trochę pochodzić zanim nadadzą się do wyciśnięcia. Mam następne opakowanie.

Próbki. Zdaje mi się, że będę musiała napisać coś więcej o produktach Skin79, bo jestem z nich bardzo zadowolona: pianka jest rewelacyjna - cudownie pachnie, świetnie oczyszcza, no i co za dziwna formuła, niby żelowa a zamienia się w piankę! Z BB kremów najbardziej podpasował mi pomarańczowy, fioletowy był za ciemny a zielony za jasny. Krem Biolaven ok, ale raczej mnie nie przekonał do zakupu. 


Uff! Lubię te posty z mini recenzjami, ale pisanie ich to istna męczarnia ;) 
Jak tam Wasze denka?