Łączna liczba wyświetleń

środa, 31 grudnia 2014

Rozdanie

Obiecuję, że to już ostatni wpis w tym roku :). Założyłam sobie, że liczba notatek będzie okrągła (albo przynajmniej podzielna przez 5), więc dlatego zamęczam Was niemal codziennie od paru dni. Na koniec roku chciałam zaprosić Was na rozdanie - co prawda mało kosmetyczne, ale drobny akcent w postaci błyszczyka musi być. Oto nagrody



Aby wziąć udział w rozdaniu należy:
1. być publicznym obserwatorem bloga (usuwam zgłoszenia blogów typowo rozdaniowych) - 1 los


dodatkowy los otrzymują


2. Top Spamerki -1 los


3. osoby, które gdziekolwiek udostępnią baner z odnośnikiem do tej strony i podadzą mi info z linkiem w komentarzu - 1 los

baner:




Tekst do skopiowania, uzupełnienia i wklejenia w komentarzu:

Obserwuje jako: 
Top Komentator: TAK/NIE
Informacja o rozdaniu: TAK (link)/NIE



Regulamin:
1. Wszystkie nagrody są nowe, nieużywane. 
2. Nagrody wysyłam tylko na terenie Polski.
3. Rozdanie trwa od 31 grudnia 2014 do 17 stycznia 2015 roku.
4. Losowanie i podanie zwycięzcy nastąpi maksymalnie w ciągu 3 dni po zakończeniu rozdania. Na adres do wysyłki czekam również 3 dni, potem losuję dalej.
5. Zgłoszenie do rozdania jest równoznaczne z akceptacją regulaminu.
6. Rozdanie nie jest grą losową w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 1992 r. o grach i zakładach. 
7. W przypadku dużego zainteresowania przewidziałam możliwość rozlosowania nagrody pocieszenia.



Tak prezentują się nagrody (oczywiście pokazuję Wam swój komplet, Wasz jest zafoliowany, nówka, nieśmigany ;)):









POWODZENIA!!!



wtorek, 30 grudnia 2014

Porządki w kosmetyczce

Zapowiadałam na początku miesiąca, że postanowiłam wejść w Nowy Rok bez zbędnych balastów, więc po gruntownym przejrzeniu zbiorów, uzbierałam całkiem spore pudełko produktów do wyrzucenia. W większości są to kosmetyki przeterminowane, popsute bądź niespełniające moich oczekiwań (takich w sumie zawsze mam mało, bo jak nie oddam komuś to zużyję w jakiś inny sposób). Tak prezentuje się zawartość pudełka


I zbliżenia, bo na zbiorowym wszystkiego nie widać
- plastry Veet,
- skoncentrowana woda i błoto (to z dużą brązową zakrętką) z Morza Martwego,
- woda brzozowa,
- w tych opakowaniach z psikadełkiem po avonowych opalaczach mam jakieś płyny poprzelewane, ale już nie wiem co to...,
- emulsja po opalaniu Floslek - aż się wybrzuszyła,
- olejki: do włosów Green Pharmacy (brzydko pachnie) i avonowy do ciała,
- żel chłodzący Planet Spa - już nawet nie wiem ile ma lat...,

- balsam Marion - nie polubiłam za brokat, więc w odwecie sie przeterminował ;),
- krem pod oczy Floslek - jak wyżej (w sensie, że nie polubiłam), ale ten chyba jeszcze w terminie,
- avonowe maseczki (niebieska prawie pełna...),
- produkty Safiry: krem do mycia twarzy (bubel dla mnie), żel łagodzący i niżej będzie widoczny chłodzący - oba mają wiele zastosowań, ale jakoś się nie przekonałam,

 - tragiczna baza pod cienie Vipera - opakowanie bardzo fajne, ale produkt nie spisywał się ani jako baza ani jako cień,
- olejek arganowy - nawet raz nie użyty a już po terminie,
- maseczka kolagenowa - po terminie,
- mleczko Cetaphil - nie umiem nic o nim powiedzieć, po terminie,
- krem na dzień Eucerin - podczas kuracji produktami bardzo dużo złego działo się na twarzy, więc odstawiłam,
- mini kremy pod oczy L'ambre - nieużywane, po terminie,
- avonowe perełki rozświetlające - produkt nie do zużycia! brawa dla tych co potrafią je wykończyć przed terminem,
- puder Babydream (w opakowaniu Marizy) - jednak nie spisywał się dobrze jako puder, resztę oddałam dzidziusiowi, 
- to w zielonym pudełeczku to nawet nie wiem co to, bo zgubiłam ulotkę,

- maseczki L'Biotica i No Name,
- savon noir - nie wiedziałam najpierw co to, brzydko śmierdziało nawet przez folię a potem zaczęło też brzydko wyglądać, 
- avonowy tusz Mega Effects (zapodział się gdzieś na zdjęciu), ten z dziwną szczoteczką - był bardzo spoko, ale urwałam rączkę i już nie mogłam go używać mimo wielu prób.



A Wy posprzątałyście już w swoich schowkach czy robicie to na bieżąco?

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Książkowe wyzwanie 2015 - poczytaj ze mną!

Bardzo lubię czytać, bardzo lubię tego typu wyzwania, więc postanowiłam się podjąć. W 2014 roku nie poszło mi za dobrze (19 książek), ale codziennie starałam się przeczytać chociaż kilka stron. Mam nadzieję, że wyzwanie pozwoli mi tym razem zebrać się do kupy i poprawić swój wynik.


Pomysłów na realizację wyzwania może być kilka, więc czytamy:
* tak jak dotąd i zaznaczamy odpowiednie okienko,
* po kolei kupujemy/wypożyczamy poszczególne pozycje i odznaczamy,
* robimy przegląd i zaczynamy od najłatwiejszych/najtrudniejszych pozycji.

Jeśli dobrze liczę to mamy do przeczytania 29 książek przez cały rok - niby nic trudnego, ale dochodzi jeszcze szukanie konkretnych pozycji, więc może być ciekawie.

Dołączycie?

niedziela, 28 grudnia 2014

Poświątecznie

I kolejne święta za nami... Tyle czekania na nie a tu pstryk! i już po wszystkim. Od kiedy prowadzę bloga, chodzi za mną taki wpis świąteczny, ale ciągle brak mi czasu w tym okresie. Zawsze zjeżdżam do domu na gotowe, mam wyrzuty i mimo wszystko, szkoda trochę, że omijają mnie te świąteczne przygotowania. W tym roku jedynym moim wkładem gastronomicznym była sałatka z tuńczykiem i orzeszkami ziemnymi. Całe szczęście, że smakowała ;)

Dziś chciałabym pokazać Wam swoje tegoroczne prezenty świąteczne (miały być tylko te kosmetyczne, ale szkoda mi pominąć pozostałe, więc będą wszystkie). Kilka lat temu wprowadziliśmy sobie limit kwotowy na tę okazję i zwyczaj "pisania" listów do Mikołaja - każdemu mówimy co nam potrzeba i czekamy czy Święty stwierdzi, że zasłużyliśmy ;). I niby wiemy, czego możemy się spodziewać pod choinką a jednak zawsze ktoś jeszcze dorzuci coś od siebie, żeby była niespodzianka.

Pierwszymi moimi prezentami w tym roku były urocze drobiazgi od Anety i Eli wręczone przy okazji przedświątecznego spotkania na kawie
wszystkie będą ozdobami na choinkę
(jeśli ją w końcu ubierzemy) ;)


I teraz prezenty podchoinkowe ;)

Od Anety

od wujka i cioci

od Męża

od siostry

od tata



od mamy




Wszystko z listy a nawet więcej :) Jestem bardzo zadowolona i mam nadzieję, że prezenty, które ja wręczałam też spełniły oczekiwania obdarowywanych.

A Wy byłyście grzeczne w tym roku? Były prezenty?

sobota, 20 grudnia 2014

Bath & Body Works, balsam do ciała Pink Chiffon

Zimy nie ma, śniegu nie ma, ale na osłodę tej szaro-burej aury za oknem przywołam dziś sobie ciepłe i aromatyczne chwile, które towarzyszą mi zwykle po użyciu bohatera dzisiejszego posta. Przed Wami

balsam do ciała
Pink Chiffon


Historia tego produktu w moim posiadaniu jest długa i zawiła. Otrzymałam go niespełna 2 lata temu na pierwszym spotkaniu blogerskim u Klaudii. Po odkręceniu i pierwszym wąchnięciu doznałam szoku węchowego, bo nigdy wcześniej nie czułam nic równie wielowymiarowego i tak pięknie pachnącego. Zerknęłam na cenę, dostępność w okolicy i postanowiłam poczekać z używaniem na wyjątkowe chwile. Te jakoś nie nadchodziły, bądź gdy już miały miejsce to zwyczajnie zapominałam o balsamie... Pierwszy raz użyłam go szykując się w ubiegłym roku na sylwestrowe wyjście do znajomych i okazało się, że spokojnie mogłam zapomnieć o perfumach. Balsam pachnie tak intensywnie, że użycie czegoś jeszcze mogłoby po prostu popsuć efekt. 


Opakowanie ma niestandardową pojemność, bo jestem przyzwyczajona do naszych dwusetek itp. a tu mamy 236 ml. Butelka prostokątna ma urocze wcięcie w talii ;) z takimi żłobieniami, więc nie ma obaw, że wyślizgnie się z rąk podczas używania. Jeśli chodzi o wydobywanie produktu to mamy 2 wyjścia (ujścia): odkręcamy srebrną zakrętkę lub robimy "klik", podnosi się dziobek i dozuje nam mniejsze ilości. Zakrętka jest ciut wypukła, więc aby zużyć go do ostatniej kropli, butelka będzie potrzebowała oparcia.

O zapachu nie umiem Wam sensownie powiedzieć, poza tym, że jest obłędny! Dla mnie to niezwykle udane połączenie kwiatów z jakimiś nutami owocowymi. Jest to tak słodki aromat, że przed pierwszym użyciem bałam się lepienia (jak to przy słodyczach bywa). Zapach podczas używania nie jest jednorodny (nie wiem jak to inaczej określić) - smaruję się i czuję jakąś nutę, za chwile kojarzy mi się z czymś innym a potem jeszcze innym! I co najważniejsze, bardzo długo utrzymuje się na skórze, stopniowo uwalniając swoje poszczególne składowe.

Konsystencją według mnie bliżej mu do mleczka niż balsamu, ale poziom nawilżenia jest zadowalający. Wiadomo, że na teraz lepiej sprawdzają się masła do ciała, ale raz na jakiś czas robię sobie taką letnią retrospekcję i nie zauważyłam, żeby skóra na tym cierpiała. Dzięki swojej lekkiej formule, balsam szybko się wchłania, nie zostawia lepkiej warstwy a mimo to dobrze pielęgnuje.

Cena:
39 zł/236 ml

Dostępność:
sklep stacjonarny B&BW

Skład:


W moich zapasach czeka na mnie jeszcze wersja Paris Amour - równie pachnąca, ale dla mnie już nie tak wielowymiarowo. Kwestię stosunku jakości do ceny najlepiej sprawdzić na sobie: dla mnie cena jest dość wysoka, ale dla samego zapach warto wypróbować. Tym bardziej, że zawsze można skorzystać z promocji lub wyprzedaży.


Znacie balsamy B&BW? Też tak działają na Was te zapachy?

środa, 17 grudnia 2014

Wibo, lakier WOW Granite Sand nr 1

Dziś pora na lakier, który miał się pojawić na blogu już dawno, tuż po zakupie. Wpadł mi w ręce w Rossmannie razem z lakierem skórzanym przy okazji promocji 1 + 1 i zauroczył mnie od pierwszej chwili. Już myślałam, że będę w stanie oprzeć się promocji, bo nie mogłam się na nic zdecydować, ale podczas ostatniej wizyty w sklepie wybrałam te 2 lakiery. Teraz żałuję, że nie zwróciłam uwagi jeszcze na lakiery satynowe Wibo, bo oglądam je na Waszych blogach i pluję sobie w brodę.


WOW Granite Sand 
nr 1



Kolor to taki jasny fiolet z całą masą drobinek czerwonych i granatowych, tylko ten przekonał mnie do siebie spośród wszystkich granitowych. Prezentuje się bardzo efektownie - z daleka widać, że to zwykły lakier, ale o ślicznym kolorze i dopiero z bliska można podziwiać jego prawdziwe piękno. Według mnie pasuje i długim paznokciom i krótkim.

Maluje się nim niezwykle łatwo, bo pędzelek jest wygodny w operowaniu. Lakier jest dobrze kryjący, więc i jedna warstwa daje radę a dzięki temu bardzo szybko wysycha i jest odporny na wszelkie uszkodzenia, co jest niewątpliwą domeną piasków.

Paznokcie malowałam w czwartek, w niedzielę dołożyłam drugą warstwę i trzyma się całkiem dobrze. Tylko z jednego paznokcia odprysnął mi kawałek, bo w coś uderzyłam.

Poprzednim razem jedna warstwa zmyła się bez większych problemów (no wiadomo, że nie tak łatwo jak zwykły lakier, ale nie było też tragicznie). Teraz mam dwie i trochę się obawiam czy zmywacz sobie z tym poradzi, ale to jeszcze przede mną ;).

Cena:
6,99 zł

Dostępność:
drogeria Rossmann

kolor przekłamany :/



Podoba Wam się? Lubicie taki efekt na paznokciach?

środa, 10 grudnia 2014

Listopadowe zakupy i grudniowy DDD

Tak jak w tytule - postanowiłam połączyć te nowości, bo w listopadzie oszczędzałam właśnie na DDD, więc mało kupiłam. Grudzień już zapowiada się o wiele lepiej (lepiej w sensie, że mam więcej nowości, ale dla portfela to raczej gorzej - nie wiem jak ja dotrwam do końca miesiąca, skoro co krok to mega promocja ;)).
Zaczynamy:

A) Avon
- serum na przebarwienia,
- woda Incandessence Flame (to zakup jeszcze z października, ale chyba zapomniałam o nim),
- scrub do ciała,

- podkład matujący w musie.


B) Rossmann
 - lakier granitowy ♥ i skórzany.


C) SH
 - cukrowy peeling do rąk - 4,5 zł
(kupiłam dla samego słoiczka)

D) jak Dzień Darmowej Dostawy :)
Tyle oszczędzałam, czekałam na ten dzień a nie miałam żadnego planu, więc zapomniałam o rzeczach naprawdę mi potrzebnych a kupiłam (zdjęcia wrzucam w kolejności pojawiania się paczek u mnie):

1) Tołpa - oprócz DD, krem na noc za 1 gr przy zakupie kremu na dzień + żel pod prysznic za 1 gr i próbki za 5 gr :D

2) CosmoSPA
- glinka brązowa,
- savon noir z olejkiem eukaliptusowym.

3) drogeria ezebra
- olej kokosowy - jestem rozczarowana, bo etykieta jest zatłuszczona a folia ochronna całkowicie zerwana :/ odcisków palców ani ubytku nie widać, ale to miał być prezent :/

4) drogeria ekobieca
- pianka,
- podkład Revlon Nearly Naked Nude - wygląda na dość ciemny,
- puder Manhattan.

Z zakupów jestem zadowolona. Ostatnia paczka doszła do mnie wczoraj, więc tydzień po zakupie - nie jest najgorzej. Jak widzicie, nie poszalałam strasznie, ale to, co kupiłam nie dość, że było w dobrej cenie to jeszcze bez kosztów dostawy. To lubię! W przyszłym roku przygotuję się i zorganizuję to lepiej :)



A Wy jak tam? Dużo wydałyście w listopadzie lub w DDD? Zainteresowało Was coś z moich nowości?

sobota, 6 grudnia 2014

Denko - listopad

Zimno wszędzie, mroźnie wszędzie... Powiem Wam, że do zimy (o ile nie jest zbyt mroźna) nic nie mam, ale zauważyłam, że jestem na nią uczulona - właściwie to moja prawa ręka. Od kilku lat jak robi się zimno obserwuję, że skóra w różnych miejscach na dłoni boleśnie mi pęka. Do tej pory było to przeważnie w tym miejscu gdzie paznokieć zaczyna odstawać od skóry, w tym roku mam już 2 dodatkowe pęknięcia na palcach w miejscach nietypowych jak dotąd. Dodatkowo skóra między placami jest bardzo sucha i potrzebuje ciągłego, mega mocnego natłuszczania. Kiedyś jak zagłębiałam się w temat to spotkałam się z opiniami, że być może jest to uczulenie na mleko i produkty pochodne, ale jednak nie, bo mleko piję cały rok a problem dotyka mnie tylko zimą. Nie jest to bardzo uciążliwe i da się z tym żyć, ale może macie jakiś pomysł co to takiego?

Dziś Mikołajki, więc na blogach masa postów, które uwielbiam czytać - chwalicie się prezentami, sporo z nich z różnych akcji Blogerskie Mikołajki. Sama chciałam się zgłosić, ale bałam się, że nie dam rady czasowo to wszystko ogarnąć. Posty te przydatne są mi dziś tym bardziej, że to dla mnie sporo inspiracji, bo z koleżanką również niebawem wymienimy się paczuszkami, które już kompletujemy :).

Przechodząc jednak do tematu posta, z wielką radością zaprezentuję Wam dziś moje MEGA denko. W październiku poszło mi słabo, ale teraz udało mi się pokończyć to, co od jakiegoś czasu czekało na recenzję - skoro do tej pory się nie złożyło to teraz już tym bardziej nic z tego nie będzie. Może przy kolejnym opakowaniu.
W grudniu planuję też zrobić gruntowny przegląd i wyrzucić wszystkie przeterminowane lub od dawna nieużywane przeze mnie produkty. Miało to być połączone z denkiem, ale wyszedłby tasiemiec, więc wyrzutki ogarnę przy okazji.

Fotka grupowa



Twarz - oczyszczanie

1. Pianka Himalaya - świetna, gęsta, dogłębnie oczyszczająca i mega wydajna pianka o przyjemnym zapachu. Wrócę do niej z pewnością.
2. Be Beauty, płyn micelarny - mój ulubieniec i stały bywalec.
3. Green Pharmacy, żel do twarzy z szałwią - nie polubiłam zapachu, więc skończył jako czyściciel pędzli i szczotek do włosów.
4. Mydło Aleppo - produkt zachwalany w wielu miejscach i u mnie spisywał się bardzo dobrze. Teraz przyszła pora na savon noir, ale i do Aleppo jeszcze wrócę.

Twarz - nawilżanie

5. Ziaja, krem mikrozłuszczający na noc i 6. nawilżający na dzień - recenzja tutaj. Nie wrócę. Ładnie pachniały, ale działanie niezauważalne.
7. Barwa, krem Siarkowa Moc - próbki z kończącym się terminem. Po użyciu jednej miałam tak ściągniętą twarz, że aż się bałam uśmiechać - szkoda, bo krem jest świetny jako baza pod makijaż. Miałam wersję pełnowymiarową, ale aż tak nie ściągała. Pozostałe dwie próbki lecą do kosza.

Twarz - inne

8. Perfecta, antybakteryjna maseczka na twarz - z glinką termalną, ale jakoś jej nie zauważyłam, maseczka po prostu wchłonęła się w twarz, resztki zmyłam. Może kiedyś jeszcze kupię to wtedy przyjrzę się bliżej działaniu i obietnicom.
9. Purederm, oczyszczający płatek na nos - coś tam wyciągnął, ale źle go przykleiłam i nie przylegał całym sobą do skóry.
10. Miss Sporty, puder antybakteryjny - puder kupiony w promocji za grosze a spisywał się bardzo dobrze (ostatnio pisałam Wam, że lepiej niż matujący Sensique). Bałam się zapychania, bo spotkałam się z takimi opiniami, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Kiedyś wrócę.
11. Avon, bibułki matujące - gadżet przydatny w torebce na wyjścia, bo tak na co dzień do tego celu używam ręczników papierowych lub nawet papieru toaletowego. Działanie podobne, ale powierzchnia dużo większa ;)

Ciało - oczyszczanie

12. Mariza, płyn brzoskwiniowy - piękny zapach, dużo piany, dobra wydajność. Wrócę kiedyś. (zbieram tak te plastikowe antałki, ale nie mam pomysłu na wykorzystanie...)
13. Original Source, miętowy peeling - jako peeling raczej słaby i galaretowata konsystencja była męcząca, ale zapach i uczucie chłodzenia i odświeżenia po użyciu latem genialne! Dla mnie jesienią było już za chłodno, ale TŻ też polubił i znalazł go za każdym moim schowaniem ;) Wrócę z wielką chęcią.
14. Avon, czekoladowy peeling - taki sobie zdzieraczek, ale zapach przyjemny i cena znośna. Póki co mam wersję truskawkową, ale i do tego jeszcze wrócę.
15. Mariza, szarlotkowy żel pod prysznic - zapach przyjemny i forma bombki miła dla oka, ale pomysł z pompką wg mnie nieudany. Jedno psiknięcie daje tak mało żelu, że trzeba dusić i dusić a tego nie polubiłam. Do zapachu być może wrócę, ale nigdy więcej żeli pod prysznic z pompką! Opakowanie posłuży mi jako dozownik na mydło.
16. Bingo Spa, solanka - piękny zapach, wrócę.
17. Joanna, żel z grejpfrutem i pomarańczą - wersja mini o cudownie cytrusowym zapachu. Służyła mi podczas wyjazdów, ale dość już mam tego poniewierania się na wannie - mimo wszystko opakowanie zostawiam, jeszcze posłuży mam nadzieję.

Włosy

18. Joanna, odżywka z pokrzywą i zieloną herbatą - bez spłukiwania, więc dla mnie ideał! Myłam, nakładałam i do łóżka - właśnie czegoś takiego potrzebuję. Teraz włosy cierpią na brak zainteresowania z moje strony i widać to po nich, dlatego muszę się za nie wziąć.
19. Radical, szampon wzmacniający - strasznie tępił mi włosy, o braku maski czy odżywki po umyciu nie było mowy. Nie ograniczył wypadania, ale szampon niestety nie działa na stres - no chyba, że trafiłyście na taki ;) Nie wiem czy wrócę.

Higiena intymna

20. Joanna, żel z babką lancetowatą - zapach nietrafiony, ale działanie ok. Popróbuję inne wersje.
21. Green Pharmacy, pianka szałwia i lawenda - sama pianka ok: gęsta, wydajna, dobrze działająca, ale zapach znowu nie mój. Muszę sprawdzić drugą wersję zapachową.

Stopy, dłonie i paznokcie

22. Constance Carroll, zmywacz - dobrze radził sobie z każdym lakierem, ale wysuszał mi płytkę, więc nie wrócę.
23. Laura Conti, krem do rąk słodkie migdały - taki zwyklaczek na lato, który ze słodkimi migdałami nie ma nic wspólnego (bo wyobrażałam sobie, że właśnie tak ma pachnieć). Nie zachęcił mnie do siebie.
24. She Foot, peeling naturalny do stóp - recenzja tutaj. Nie wrócę.

Zapach

25. Avon, woda toaletowa Ultra Sexy - zapach przecudny! ♥ Mam już drugi flakon.


A jak u Was? Denko zadowalające? Mikołaj już był?