Przy okazji ostatniej edycji współpracy z Bingo Spa wybrałam sobie do testów peeling do twarzy i dzisiejszego bohatera czyli serum kolagenowe. Zaczynam od serum
przepraszam za to zdjęcie, ale złote opakowanie wyjątkowo nie chciało współpracować z moim aparatem i umiejętnościami a na stronie producenta nie znalazłam produktu w tym opakowaniu |
Od producenta:
Serum działa regenerująco i nawilżająco, przywracając skórze elastyczność i gładkość.
Po więcej odsyłam tutaj.Produkt ma wygląd masy twarogowej z niedomielonym serem - widać w nim takie małe grudki jednak nie są one twarde i szybko znikają w kontakcie ze skórą. Dość lekka konsystencja sprawia, że serum bardzo dobrze się rozprowadza i szybko wchłania nie pozostawiając żadnej warstwy czy tłustości. To wszystko (albo tylko tyle) jest jak najbardziej na plus.
Jeśli chodzi o minus to poza takim zwykłym, codziennym nawilżeniem nie zauważyłam wielkich zmian. I dopiero teraz doczytałam na stronie, że produkt jest polecany do skóry dojrzałej, z oznakami starzenia, skóry suchej i odwodnionej oraz podrażnionej i zniszczonej - może przy takich problemach spisze się lepiej.
Kolejny minus to wydajność. Serum stosowałam na nogi i opakowanie 50 g wystarczyło mi na 5,5 użyć... To stanowczo za mało jeśli chodzi o cenę .
Zapach jest bardzo delikatny, niemal niewyczuwalny.
Opakowanie przez złotą naklejkę prezentuje się dość ekskluzywnie.
Dostępność:
sklep internetowy i stacjonarne stoiska BS
Cena:
24 zł/50 g
Skład:
Mnie ten produkt nie zachwycił. Byłam bardzo ciekawa obecnego aktualnie niemal we wszystkim olejku arganowego i spodziewałam się efektu WOW! po kosmetyku tej ceny i pojemności, jednak okazało się, że to taki sobie zwyklaczek, niczym w zasadzie nieprzekonujący do siebie. Mimo tego, cieszę się, że miałam okazję go poznać, bo okazało się, że nie wszystko złoto co się świeci i ma olejek arganowy w składzie.
W kwestii produktów do pielęgnacji ciała z Bingo Spa pozostanę na etapie wszystkiego związanego z kąpielą.
Znacie to serum? Jak spisało się u Was?