Twarz
1. KTC, woda z kewry - miała być recenzja, ale nie wyszło. Dobrze spisywała się jako tonik czy przy rozrabianiu maseczek, lecz nie wrócę do niej, bo "pieczarkowy" zapach nie przekonał mnie do siebie.
2. Eveline, krem do twarzy Hydra Booster - całkiem przyjemny krem o bardzo zachęcającym, nieco męskim zapachu. Dobrze nawilżał, nie zapychał, szybko się wchłaniał, więc dawał radę pod makijaż. Nie wrócę, bo mam jeszcze ogromny zapas a dużo czeka też w kolejce na wish-liście.
3. Einstein, balsam do ust - świetny balsam! Bardzo dobrze dbał o moje usta, lekko chłodził i mrowił. Nie przeszkadzał mi ten miętowy smak, więc z chęcią do niego wrócę.
4. Tołpa, serum nawilżające (próbka) - skóra wchłaniała w oczach! Ciężko było je wydobyć z saszetki, bo nieomal się wylało, ale może kiedyś skuszę się na wersję pełnowymiarową.
5. Ziaja, reduktor zmian trądzikowych - recenzja "się pisze"...
6. Avon, odświeżająca maseczka do twarzy Planet Spa - bardzo fajna maseczka, gęsta, kremowa, w sam raz gdy nie ma czasu na babranie się z glinkami. Być może wrócę.
7. Ziaja, pasta oczyszczająca - patrz pkt. 5...
8. Garnier, płyn micelarny skóra normalna i mieszana - był równie skuteczny co wersja różowa, więc będę do obu wracać, w zależności od humoru czy promocji. Teraz w kolejce czeka jeszcze "Czysta skóra".
9. Paese, puder bambusowy - recenzja tutaj. Z chęcią wrócę.
10. Mariza, korektor antybakteryjny - kupiłam na wyprzedaży i mnie zachwycił! Może nie krył tak jakbym sobie tego życzyła, ale faktycznie nie pogarszał stanu "posiadania" na twarzy a łagodził podrażnienia, z czasem robiło się też ich coraz mniej. Mocowałam się z opakowaniem i udało mi się go zużyć do ostatniej kropli. Nowy będzie niebawem, bo akurat pojawił się na kolejnej wyprzedaży (tylko mi go nie wykupcie! ;)).
Włosy
11. Farmona, szampon Skrzyp polny - zadowolił mnie, więc z chęcią sięgnę po kolejne opakowanie (widziałam, że w Biedrze zagościły na stałe). Nie plątał włosów, wygładzał je i dobrze oczyszczał. Nie wiem jak wpłynął na wypadanie, bo sporo tego używam w walce.
12. Anna, nafta kosmetyczna - zapach przeokropny, ale działanie całkiem w porządku. Być może powrócę, bo pod koniec udało mi się nawet używać jej bez narzekania na czasochłonność - chlustałam sobie nią z opakowania na pasma włosów :).
13. Avon, kuracja dodająca blasku - maluszek, ale niezły wariat! W minutę faktycznie działał cuda na włosach - nawilżał, długotrwale "pachnił" i wygładzał niesforne kłaczki jednocześnie podkreślając skręt większych pasem (włosy i tak mi ładnie błyszczą, więc nie wiem czy na to działa). Pierwsze skojarzenia miałam z maską drożdżową Banii Agafii, nawet zapach nieco podobny i żałowałam, że przegapiłam dobrą ofertę na te kuracje parę katalogów temu, ale oprzytomniałam, bo nie będę przepłacać za taki gadżet skoro działanie (jak dla mnie) podobne do maski, która jest o wiele większa i tańsza.
14. Bioelixire, olejek arganowy - używałam na suche końcówki i dobrze je zabezpieczał, nawilżał. Z chęcią wrócę, choć opakowanie mało wygodne.
Zapachy
15. i 16. Avon, Instinct Forbidden EDP i mgiełka Outspoken - oba zapachy bardzo ładne. Pierwszy mocniejszy i oczywiście trwalszy, ale drugi też nie należał do najdelikatniejszych. Nie wiem czy wrócę, bo tyle jeszcze zapachów do powąchania... ;)
17. i 18. Avon, żel pod prysznic Granat i mango oraz Fiołek - oba zapachy bardzo przyjemne, żele gęste, dobrze się pieniące, więc byłam zadowolona. Już powoli kończę swoje zapasy, zostały mi ostatnie 3 :)
19. Avon, żel Planet Spa jagody Goji - kiedyś pozbyłam się tego żelu w ciemno a teraz używałam z ogromną przyjemnością! Zapach trochę dziwaczny, trudny do określenia, ale pod prysznicem orzeźwiający. Do tego maleńkie kapsułki, które pękają w kontakcie ze skórą i ją nawilżają oraz najbardziej gęsta formuła żelu jaką spotkałam do tej pory! Chcę jeszcze i gorąco Wam polecam jeśli go gdzieś znajdziecie.
20. Żel antybakteryjny - kupiłam dużą butlę na eskapady do ciuchlandów i przelewałam w małe buteleczki B&BW. Zapach ciężki do polubienia, ale przecież chodziło o pozbycie się bakterii a nie doznania. Nie wrócę.
21. Tso Moriri, peeling cukrowy ze skórką pomarańczy - choć pomarańcza to cytrus, więc w sam raz na lato to mnie ten zapach za każdym razem przenosił do wspomnień świątecznych. Jestem już chyba dozgonną wielbicielką i fanką tych peelingów, teraz tylko próbuję różne wersje zapachowe. Po użyciu nie muszę już stosować balsamów, bo skórę mam nawilżoną i wypielęgnowaną olejkami a do tego przyjemnie pachnącą. W tym roku peeling dodatkowo pięknie poradził sobie ze starym naskórkiem schodzącym mi po niefortunnym poparzeniu słonecznym - z obawami robiłam to delikatnie, ale obyło się bez podrażnień i brzydkich kropek, które wyglądają jakby się człowiek nie domył. Teraz mam Wiśnie w czekoladzie, mniam mniam!
22. Eveline, balsam do ciała - kolejny super produkt w tym denku! Zapach bardzo "zielski", ale przyjemny a działanie więcej niż zadowalające. Bardzo dobrze nawilżał, na długo i konkretnie, był gęsty i szybko się wchłaniał. Z przyjemnością wrócę.
23. Cztery Pory Roku, balsam brązujący - w przeciwieństwie do poprzednio denkowanego balsamu Floslek, ten narobił mi brzydkich plam na kolanach i kostkach. Zapach miał delikatny i przyjemny, szybko się wchłaniał i ładnie wyglądał na ciele wszędzie poza kolanami - może to chodzi o moje umiejętności, bo zwykle nie korzystam z tego typu produktów a tu aż dwa w niedługim czasie. Z obu wybrałabym jednak ten Floslek a CzPR mam w kolejce jeszcze rozświetlający, zobaczymy jak ten się spisze.
24. Avon, krem do rąk - bardzo dobry krem do rąk o ślicznym zapachu. Mam kolejne opakowanie.
25. CosmoSpa, sól himalajska - cellulit mam nadal, chudsza być nie chcę, więc może choć te toksyny usunęła? ;) A tak na poważnie to nie liczę na wielkie, widoczne efekty, po prostu lubię sobie czasem użyć czegoś podobnego. Ta niestety nie pachniała, więc nie wrócę.
Wyrzutki
maseczka, krem "littingujący", puder brązujący i balsam do ust - wszystkie po terminie, więc lądują w koszu.
A jak u Was w czerwcu? Znacie coś ode mnie?
Zainteresowało mnie serum z Tołpy, muszę rozejrzeć się za jakąś próbką :)
OdpowiedzUsuńToś poszalała :) Pewnie aż milo wyrzucić taka gore opakowań.
OdpowiedzUsuńMam ochotę na ten micel z Garniera.
OdpowiedzUsuńzastanawiam się nad zieloną wersją, choć nie mogę się przekonać
OdpowiedzUsuńNigdy w życiu nie zużyłam korektora tak do cna:D
OdpowiedzUsuńMiałam pastę ziaja i fiołkowy żel z avonu, a zielonego micela jestem ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPasta ziaji to mój ulubieniec i odkrycie tego roku :) Balsam z Eveline miałam i rzeczywiście super nawilżał byłam bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńpowiem Ci, że sporo tego :) mi się tyle zużyć nie udaje :p
OdpowiedzUsuńno zaszalałaś ze zużyciami w czerwcu :-)
OdpowiedzUsuńteż polubiłam te micele z Garniera, właśnie mam w łazience tą zieloną wersję
ogromnie Ci zazdroszczę zużycia balsamów do ciała, u mnie jakoś nie chcą się kończyć...
O paście oczyszczającej (Ziaja) słyszałam mnóstwo pochlebstw :D Czekam na recenzję ;-)
OdpowiedzUsuńO też lubię żele z Avonu, a Outspoken kocham <3
OdpowiedzUsuńNiezłe denko Ci się uzbierało :D Bardzo lubię tę pastę z Ziaji ;)
OdpowiedzUsuń