Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 2 marca 2014

Denko - luty

Luty był krótkim miesiącem, ale u mnie dość obfitym jeśli chodzi o zużyte kosmetyki. Część z nich miała/mogła się znaleźć jeszcze w styczniowym denku, ale się nie wyrobiłam lub specjalnie zostawiłam końcówkę, bo miała posłużyć do posta. Okazało się jednak, że zwyczajnie zabrakło mi na to czasu - mimo tak krótkiego miesiąca, w lutym miałam tylko jeden dzień wolny (pozostałe spędziłam albo w pracy albo na szkoleniu). Fukcjonuję teraz na zwiększonych obrotach i naprawdę jestem przemęczona. Ale cieszę się, że jakoś udaje mi się zachować regularność na blogu i choć mało, bo mało to staram się trzymać planu i publikować co nieco. Przejdźmy jednak do tematu.

Fotka zbiorcza


I po kolei:


1. Tołpa, żel do mycia twarzy i oczu - genialny żel o przepięknym zapachu!!! Przezroczysta, niepieniąca formuła świetnie oczyszczała twarz i zostawiała ją miękką i nawilżoną. Jedynym minusem jest wydobycie żelu gdy pompka przestaję działać na samym końcu, ale można sobie z tym poradzić. Z wielką przyjemnością wrócę do niego.
2. Tołpa, płyn micelarny do mycia twarzy i oczu - kolejny genialny produkt tej firmy!!! Ta seria stała się moim faworytem jeśli chodzi o demakijaż i oczyszczanie. Płyn świetnie radził sobie z moim makijażem oczu (czyli tuszem i kredką) oraz twarzy. Skóra była przyjemnie schłodzona, wygładzona i nawilżona bez uczucia zalepienia czy zatłuszczenia. Chcę go, chcę jeszcze nie raz!
(miała się pojawić recenzja tej dwójki, ale nie wyszło - może w przyszłości przy okazji kolejnych opakowań) 


3. Avon, maseczka do twarzy z glinką z Łaźni Termalnej - bardzo fajna maseczka o dość wyraźnym, orientalnym zapachu, więc nie każdemu może się podobać. Ja lubię glinki i z chęcią sięgnę po nią raz jeszcze, ale za jakiś czas, bo mam w kolejce zbyt dużo maseczek...
4. Marion, plasterki punktowe na wypryski - skończyłam zanim zdążyłam się pochwalić zakupem ;). W środku mamy 10 plasterków, ja je zużyłam w ciągu paru dni, bo próbowałam na syfy w różnym stadium rozwoju. Taką sporą, bolącą gulę, która właśnie się rozwijała, ale jeszcze nie nadawała do wyciśnięcia,  po nocy ładnie mi spłaszczył, sprawiając, że tak jakby się rozlała i przestała boleć. Nie wyciągnął jej na wierzch i teraz czuć jeszcze lekkie zgrubienie, ale przynajmniej nie widać bąbla jakby mnie komar ugryzł. Z kolei 2 syfy (mały i średni) świeżo wyciśnięte do rana były już konretnie podsuszone i spłaszczone, więc teraz muszę się tylko pozbyć śladu. Niestety, ale z jednym, chyba źle wyciśniętym, sobie nie poradził i w żaden sposób nie wpłynął na jego zmniejszenie. Jeśli plastry są źle przyklejone albo np. na nierównej powierzchni (typu broda czy inne załamania twarzy) to mogą się odkleić w nocy. Wypróbuję jeszcze kiedyś kolejne opakowanie, bo to jednak za mało, aby wyrobić sobie konkretną opinię - ja jestem zadowolona, ale siostra jest nimi mocno zawiedziona, więc nie wiem od czego to zależy.
5. Tołpa, nawilżający płyn micelarny do mycia twarzy i oczu - ten płyn już mnie tak nie zauroczył jak poprzednik. Mimo faktycznie dobrego nawilżania skóry podczas przemywania, z makijażem oczu radził sobie trochę gorzej i musiałam lekko pocierać (nie wystarczało dociskanie). Butla 400 ml wystarczyła mi na ok. 2 miesiące codziennego używania. Raczej nie wrócę.


6. Carea, płatki kosmetyczne
7. Mariza, lekki krem normalizujący - całkiem fajny krem o bardzo przyjemnym zapachu i lekkiej konsystencji. Świetnie matowił twarz i spisywał się jako baza pod makijaż. Nie zapychał, ale też nie sprawił, że całkowicie pozbyłam się problemu. Być może wrócę, bo cała ta zielona linia jest godna polecenia - chciałabym mieć możliwość używania wszystkich produktów w jednym czasie, aby lepiej zaobserwować działanie, ale może być ciężko, bo ich cena jest spora (bez promocji: żel - 15,6 zł, tonik - 13,6 zł, krem - 19,5 zł, maseczka - 15,9 zł) i nie jestem pewna czy adekwatna do jakości. Już wolę dołożyć parę groszy i zaiwestować w Pharmaceris.
8. Paese, mineralny podkład matujący - recenzja. Chętnie wrócę.
9. Tołpa, matujący krem korygujący - recenzja niebawem, bo prawie wszystko jest już przygotowane. Polecam i wrócę.


10. Paese, utwardzacz z żelazem - bardzo dobra odżywka, która zapewniała mi pożądany efekt mlecznych paznokci. Paznokcie były wzmocnione i się nie rozdwajały, używałam jej samodzielnie lub jako bazy pod lakier. Wrócę.
11. Avon, pilniczek - lubię te papierowe, choć szybko się zużywają. Te nie są tak ostre jak np. kupiony ostatnio na Allegro (niedługo zobaczycie go w poście z zakupami), więc nie niszczą paznokci, choć piłowanie idzie nieco wolniej.
12. Avon, odżywka do paznokci - zgluciła się w butelce i nie da się jej już używać. Nie chcę już tych odżywek, bo wolę mleczne.


13. Green Pharmacy, jedwab w płynie - bardzo fajny produkt, który dodatkowo ślicznie pachnie. Początkowo używałam tylko na końcówkach, ale potem wyżej i wyżej i też było ok. Wrócę.
14. Oueen Helene, gorąca odżywka do włosów Placenta - trzeba ją najpierw podgrzać a potem wetrzeć we włosy. Ja na swoje zużyłam całe opakowanie na raz i nie wyobrażam sobie inaczej, bo buteleczki nie da się już zamknąć ponownie. Zdziwiło mnie pojawienie się piany podczas masowania, ale ten ciepły okład był niezwykle przyjemny. Trochę nierównomiernie rozłożyłam ją na włosach, bo ciężko robić to jedną ręką - na przyszłość zapamiętam, że po otwarciu warto przelać ją od razu do jakiejś miseczki i tak z pewnością pójdzie łatwiej. Włosy się nie splątały, ładnie pachniały,były miękkie i nawilżone. Nic więcej nie umiem powiedzieć po jednym użyciu. Mam ochotę na regularne stosowanie.
15. Ziaja, szmpon do włosów przetłuszczających się - kupiłam dla 100 pkt Payback. Szampon jak szampon, fajny, lawendowy zapach (nie widać tego, bo tak uciełam zdjęcie...), niezbyt rzadka konsystencja, dobre oczyszczanie. Dobrze się pienił i nie plątał włosów. Kupię, ale inny zapach, nie do włosów przetłuszczających się.


16. Avon, żel pod prysznic Winter Cocoon - mój ulubiony zapach tego sezonu ♥. Żel ma raczej kremową konsystencję i kolor, ale to w niczym nie przeszkadza. Polecam gorąco, bo pewnie niedługo zniknie z oferty a jeszcze przez kilka dni można złapać 2 butelki 250 ml za 7,98 zł bodajże, więc super okazja.
17. Mariza, energetyzująca sól do kąpieli Grejpfrut - piękny, orzeźwiający, cytrusowy zapach. Nie powodowała wysuszenia skóry. Wrócę albo skuszę się na inne zapachy, jak będzie w równie dobrej promocji.
18. Original Source, płyn do kąpieli Pomarańcza i imbir - zapach wprost stworzony na okres świąteczno-zimowy. Ta butla wystarczyła mi na rok (2 nakrętki pod strumień wody) nieregularnego używania, ale np. latem rezygnowałam z niego, bo wtedy zapach był dla mnie zbyt duszący. Mega piana szybko nie znikała a zapach jeszcze długo unosił się w łazience. Z chęcią wrócę do tego zapachu kiedyś, bo teraz wyciągam czekoladowy ♥

19. Intimea, żel do higieny intymnej - bardzo lubię. Teraz pojawiła się też wersja 400 ml z pompką i kosztuje chyba 4 zł - początkowo byłam wściekła, bo nie widziałam tych starych butelek i myślałam, że zostały całkowicie wycofane i nie mamy wyboru, ale w innym sklepie znalazłam obie ceny i pojemności. Uff!
20. Eveline, diamentowy peeling-masaż myjący - recenzja pojawi się niedługo.


21. Avon, dezodorant w kulce Pur Blanca - zrezygnowałam z nich na rzecz LSS, ale nie wiem czy był to dobry wybór. Już te avonowe spisywały się lepiej... Jak nie znajdę nic lepszego to wrócę.
22. Safira, nawilżający balsam do ciała z masłem shea - dobry balsam do stosowania na co dzień. Byłam zaskoczona, bo kilka pierwszych psiknięć było pustych a kilkadziesiąt następnych sikało mi wodą... Widocznie balsam się trochę rozwarstwił, ale po przemieszaniu go pompką wszystko wróciło do normy. Szkoda mi było noży na cięcie tego mega grubego plastiku - w środku zostało trochę, ale jak pompka przestała działać to kombinowałam na różne sposoby i wydobyłam ile się dało (to, co zostało nie starczy na raz). Balsam pachnie średnio, ale całkiem dobrze nawilża i szybko się wchłania. Raczej nie wrócę.


23. Barwa, antybakteryjne mydło specjalne Balnea - nie ma na zdjęciu, tylko pudeleczko :) Myłam nim dłonie, mydło jak mydło - zapach taki apteczny, więc mało przyjemny.

Reszta to fotka takiego mojego zboczenia, bo zbieram te pudełeczka tekturowe po kosmetykach i wyrzucam je dopiero jak zdenkuję produkt - zawsze trzymam je w nadziei, że przydadzą się do recenzji ;) I większość niepotrzebnie zagraca mi kąty...



A jak u Was? Jak oceniacie kosmetyki z mojego denka jeśli je miałyście?

10 komentarzy:

  1. U mnie w lutym dużo dużo mniej wykończonych kosmetyków ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, spore denko :) Mi ten avonowy że p/p nie przypadł do gustu zapachem....zmęczę, ale więcej nie kupię, kulka PB świetnie spisuje się jesień/zima/wiosna na lato już nie bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie lubię tych żeli Intimea z Biedry
    też trzymam wszystkie tekturowe z opakowań, wyrzucam dopiero po zdenkowaniu produktu

    OdpowiedzUsuń
  4. Kulki Avonu zabrudziły mi dużo czarnych ubrań, więc ja już nigdy do nich nie wrócę, mydło specjalne służy mi do prania pędzli, a utwardzacz Paese fajnie się spisuje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Spore denko, mi jakoś ten utwardzacz z żelazem z Paese nie przypadł do gustu ale trochę odczekam i ponownie do niego wrócę, za to ten jedwab w płynie z Green Pharmacy jest super i jestem z niego bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ale zaszalałaś ze zużyciami :-)
    Tołpa mnie kusi i kusi, a Ty jeszcze zachwalasz;
    kosmetyki Marizy chyba faktycznie ciut za drogie, dlatego jak już coś kupuję od nich to raczej w promocji
    i ja też trzymam kartoniki po kosmetykach dopóki nie napiszę recenzji echhhh

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam tę odżywkę z Avonu do paznokci i to taki średniaczek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. zgadzam się z Tobą w 100% co to zelu winter z avonu. Moje serce również podbił ten zapach.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)

Masz pytanie? Pisz :) scar_lett@wp.pl