Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 3 listopada 2015

Denko - październik

Jak zwykle na początku miesiąca zapraszam Was na denko - jeden z ulubionych, choć równocześnie najbardziej czasochłonny post.

1. Avon, żel pod prysznic Kwiat wiśni - bardzo przeciętny żel. Podobał mi się najmniej ze wszystkich (zaraz obok jabłka i lilii) zarówno pod względem działania jak i zapachu. Nie kupię więcej.
Teraz: żele z zapasów
2. Avon, Planet Spa cukrowy peeling do ciała - bardzo przyjemny produkt. Zapach ciepły, bardzo słodki, drobiny peelingujące w zadowalającej ilości, więc i zdzieranie na dobrym poziomie. (Mam jeszcze 2 w zapasie).
Teraz: peeling Perfecta
3. Tołpa, ujędrniający żel pod prysznic Dąb paragwajski - WOW! Dorwałam go za 1 gr przy jakimś zamówieniu i nie spodziewałam się, że tak bardzo mi się spodoba! Zapach niezwykle świeży i orzeźwiający, choć bardzo charakterystyczny dla firmy, taki tołpowy. Zaskoczeniem były dla mnie drobiny peelingujące w żelu, bo nigdzie na opakowaniu o tym nie doczytałam a tak doznałam bardzo miłej niespodzianki. Nie jest to jakieś mega zdzieranie, ale zawsze lekki masaż jest bardziej przyjemny niż zwykły prysznic. Z chęcią wróciłabym do niego, jeśli trafi się dobra promocja, bo zwykle nie wydaję więcej niż dychę na żel pod prysznic a ten kosztuje ok. 13 zł
Teraz: patrz pkt. 1
4. Avon, płyn do kąpieli Czarna orchidea i malina - bardzo przyjemny i otulający zapach, przypominał mi wodę Ultra Sexy. Piana co prawda dość szybko znika, ale ja nie jestem miłośniczką wylegiwania się w wannie, więc wyrabiałam się w czasie. Być może wrócę, ale nie wiem czy jest jeszcze w ofercie.
Teraz: ciasteczkowy płyn z Biedronki

5. i 6. Bania Agafii, balsam i szampon Aktywator wzrostu - mam jeszcze parę tych saszetek i postanowiłam używać ich w duecie. Spełniają swoją podstawową funkcję, ale nie umiem stwierdzić czy faktycznie pomagają, bo równocześnie używam też np. Jantara. W każdym razie nowe włosy rosną, choć stare jeszcze wypadają.
Teraz: szampon Jantar i mleczny Kallos
7. Joanna, szampon Miód i cytryna - zapach totalnie nie w moim klimacie, ale jakoś wymęczyłam. Mył, nie plątał włosów, więcej nie pamiętam.
Teraz: szampon Jantar
8. Jantar, odżywka do włosów - przelewam ją sobie do psikadełka i jak pamiętam to używam dzień przed myciem. Lubię zapach tej odżywki, jej lekką formułę oraz działanie, bo 'baby hair' aż mi sterczą na wszystkie strony i ciężko je wygładzić ;)
Teraz: kolejna flaszka odżywki

9. Dermedic, Hydrain Tonik, mleczko 2 w 1 - wzięłam z ciekawości na wymianie podczas spotkania blogerskiego, ale jakoś mnie nie przekonało do siebie. Przede wszystkim produkt przeznaczony jest do skóry suchej, więc nie mojej, ale to nie o to chodzi. Odzwyczaiłam się od mleczek itp. i ciężko mi je znowu polubić.
Teraz: żele z zapasów
10. Pianka oczyszczająca Drzewo herbaciane - recenzja tutaj. Nie skuszę się ponownie.
Teraz: pianka Clean&Clear
11. Allverne, woda micelarna - wersja podróżna z JoyBoxa. Od razu poszła w ruch i już pierwszego dnia zniszczyłam opakowanie, bo mi upadła, więc o podróżowaniu z nią mogłam zapomnieć. Dość ciekawy produkt o bardzo wyraźnym zapachu, który nie każdemu może się spodobać. Mi nie przeszkadzał, ale chyba pierwszy raz spotkałam się z tym, żeby płyn micelarny pachniał aż tak bardzo. Twarz oczyszczał bardzo dobrze, jednak podczas zmywania oczu piekły mnie powieki. Nie wiem czy chciałabym pełnowymiarowe opakowanie.
Teraz: płyn Garnier Czysta skóra
12. Avon, płatki do demakijażu oczu - stosując płyny micelarne przyzwyczaiłam się do mokrego wacika. Te płatki były dość wilgotne, jednak jak parę dni ich nie używałam to wysychały i trzeba było odwracać opakowanie do góry nogami. Nie dość dobrze radziły sobie z demakijażem oczu i czasami zwilżałam też je dodatkowo płynem micelarnym. Nie podrażniały, powieki nie piekły, ale nie wrócę.
Teraz: tradycyjnie płyn micelarny i wacik

13. Avon, maska-krem na noc Hydra Recovery - miała pojawić się recenzja, ale zabrakło mi czasu. Świetny produkt, który faktycznie bardzo dobrze nawilża oraz pielęgnuje skórę. Najczęściej stosowałam na noc po maseczkowaniu, bo wtedy najlepiej można było zaobserwować to ukojenie. Skuszę się ponownie.
Teraz: krem z kwasem Clearskin
14. Avon, serum wyrównujące koloryt skóry - kolejne opakowanie, recenzja tutaj. Raz na jakiś czas lubię doń wrócić i stale jestem zadowolona, choć teraz już tak bardzo nie zwracam uwagi na to jak radzi sobie z przebarwieniami.
Teraz: krem intensywnie nawilżający Bandi
15. Initiale, maska peel-off Papaja - recenzja tutaj. Chętnie spróbuję innych wersji.
Teraz: różne sypkie i gotowe

16. Ziaja, balsam do ciała Mango - ot, taki zwyklaczek, ale dziad bardzo wydajny i myślałam, że nigdy go nie skończę :/. Zapach delikatny, błyskawiczne wchłanianie, nawilżanie takie w sam raz na co dzień i nawet pompka działała niemal do samego końca! Mimo tego raczej nie wrócę.
Teraz: zapasy...
17. Tso Moriri, próbki maseł do ciała: złote i mango&kawior - bardzo tłuste masła, takie prawdziwie maślane. Skóra po zastosowaniu bardzo się błyszczy, trochę lepi, ale dla efektu nawilżenia warto czasem się pomęczyć.

18. Woda Nicole nr 107 - recenzja tutaj.
Teraz: zapasy
19. Lirene, fluid City Matt - kolejna bardzo miła niespodzianka! Początkowo odcień był dla mnie za ciemny, ale dzięki letniej opaleniźnie mogłam go zużyć. Bardzo fajna konsystencja, podkład nie robi efektu maski, wyrównuje koloryt a jednocześnie zakrywa drobne niedoskonałości (korektor też musiał być). W ciągu dnia nie ciemnieje na twarzy, efekt matowienia nie jest też zbyt długotrwały, ale wystarczą bibułki i wszystko jest ok. Z chęcią do niego wrócę.
Teraz: na zmianę Avon i Mariza
20. Laura Conti, pomadka ochronna - była tak wydajna, że aż mnie wkurzała. Nie lubię pomadek ochronnych (mam jeden wyjątek), wolę balsamy do smarowania palcami jak już. Nie była bublem, spisywała się w porządku, ale nie lubię i już!
Teraz: pomadka Sylveco
21. Avon, żelowa kredka SuperShock - moja kochana kredeczka ♥ Uwielbiam ten odcień i nie pamiętam już kiedy ostatnio na powiekach miałam czarne kreski! Od kiedy spróbowałam tej to ciągle tylko ona lub fiolety czy szarości.
Teraz: denkuję taką tylko Raw Plum i nie mogę się doczekać otworzenia kolejnej Savage z zapasów

Próbki: tylko serum naprawcze Reversalist Avon zużyłam z wielka przyjemnością a reszta to walka z kończąca się datą ważności. Pastylka do kąpieli raczej marnej jakości: musowała delikatnie, ale nie czułam żadnego zapachu i choćby najmniejszego nawilżenia.


A jak Wam poszło? Trafiły Wam się jakieś miłe zaskoczenia?

8 komentarzy:

  1. spore denko :) podkład z lirene miałam i lubiłam

    OdpowiedzUsuń
  2. Peeling z AVonu znam, mam i bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubie ten peeling cukrowy :)
    Miałam ten krem/maskę na noc (13) i u mnie tez się dobrze spisała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładne denko :)
    Znam jedynie Jantar z tej gromadki ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale Avonu. A ja już tak długo nic nie miałam :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawi mnie ten duet z Banii Agafii i w przyszłości na pewno się na niego skuszę;)
    Jestem 300 obserwatorem:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Szminka ochronna lipna a ja na czekoladową się skusiłam, oby była ok ;))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)

Masz pytanie? Pisz :) scar_lett@wp.pl