Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 21 czerwca 2015

Puder ryżowy Paese

Ojojoj, jak to szybko zleciało od ostatniego posta... Blog już dawno zmienił się w weekendowy, ale tydzień temu było tak fajnie na dworze, że nie umiałam się zmusić do pisania. Na tygodniu też ciężko o czas i chwilę skupienia, więc dopiero dziś, i to w dodatku tak późno, dopadłam kompa.
W wersjach roboczych czeka już kilka postów z wklejonymi fotkami, pozostaje tylko dodać tekst i już mogę Was zasypywać ;). Dziś zdecydowałam się na puder ryżowy Paese. W opakowaniu widzę już denko (chlip, chlip), więc to najwyższa pora.

Do tego typu pudrów przekonałam się dzięki Marizie i ichnim sypkim pudrze ryżowym oraz prasowanym bambusowym, miałam też okazję używać pudru bambusowego z Biochemii Urody. Szczerze mówiąc to nie widzę różnicy między bambusowym i ryżowym - oba są białe, dobrze matują i nie przysparzają mi dodatkowych problemów skórnych. Różnica pomiędzy tymi wszystkimi używanymi przeze mnie pudrami jest tylko w pojemności, cenie i opakowaniu, jego funkcjonalności. Dziś przeczytacie o tym w najbardziej wygodnym pudełeczku.

Na kartonowym opakowaniu są wszystkie informacje o produkcie, więc nie będę tego przepisywać.
Swojego pudru używam wyłącznie do wykończenia makijażu (dopiero teraz doczytałam, że można go stosować jako bazę pod makijaż). Po wszystkich zabiegach kamuflujących i koloryzujących, ale jeszcze przed kreską i tuszem, omiatam całą twarz pędzlem z odrobiną pudru. Zdarza mi się zrobić białe placki, ale łatwo można je rozetrzeć. Puder, mimo swojego białego koloru, na twarzy jest transparentny, niewidoczny, nie zmienia odcienia podkładu, ale można to regulować - im więcej nałożymy na twarz, tym jaśniejsza ona będzie, ale tym samym można stracić naturalny efekt i zyskać tępy mat (od którego staram się już odchodzić).
Efekt matowienie jest zadowalający jeśli chodzi o długotrwałość. W pracy dość energicznie wykonuję swoje obowiązki i tak dopiero koło 16:00 (czyli w sumie już po pracy) potrzebuję zebrać chusteczką lub bibułką matującą nadmiar sebum.
Poprzednie pudry były raczej bezzapachowe, nie pamiętam w sumie, ale ten ma delikatny, acz bardzo ładny zapach. Trochę pyli podczas używania i mimo tego, że bardzo się staram to zminimalizować, to regularnie muszę wycierać przedmioty, które znajdują się najbliżej lustra.

Jak widzicie, plastikowe opakowanie jest zaokrąglone na dnie i dzięki temu bardzo wygodnie leży w dłoni (opakowania pudrów Marizy i BU są kanciaste). Dodatkowo jest wykonane z bardzo mocnego plastiku i przez całe 15 g nic mi nie pękło ani się nie porysowało. Do pudru dołączona jest gąbeczka, której wygodniej jest używać poza domem, ale ja korzystałam z pędzla i to tylko stacjonarnie - sypkie pudry nigdy nie towarzyszą mi podczas wyjść czy wyjazdów. Ot, taka przezorność.
Twarde, masywne sitko jest bardzo dobrze dopasowane do opakowania, więc nie wypada a 20 sporych dziurek dozuje wystarczającą ilość produktu. Pod koniec jest już ciężko cokolwiek wytrząsnąć, więc je zdjęłam i pędzel maczam w tym, co zostało na dnie. A to jest już mniej wygodne, bo pudru nabiera się zbyt dużo i trzeba go delikatnie strząsać.

Cena i dostępność:
Swój puder kupiłam na Allegro u tego użytkownika i wówczas kosztował ok. 21 zł (teraz cena podskoczyła do 29 zł). Na stronie firmy jest dostępny w cenie 45 zł - trochę dużo jeśli doliczyć jeszcze koszty wysyłki. Stacjonarnie jeszcze go nie spotkałam.

Z wielką chęcią skuszę się na kolejne opakowanie a być może tym razem wypróbuję puder bambusowy. Wiedząc, że zbliżam się do denka, podczas ostatniej wizyty w Naturze (chcąc skorzystać z rabatu -40%) zastanawiałam się nad pudrem ryżowym Pierre Rene, ale szybki telefon do siostry i analiza składu tego drogeryjnego produktu skłoniły mnie jednak do odłożenia go na półkę (nie to żebym się na tym znała, ale chodzi o samą długość). Poczekam jednak na jakieś zbiorowe zamówienie na Allegro lub BU.

Znacie ten produkt? Na co dzień wybieracie formę sypką czy prasowaną?

11 komentarzy:

  1. Nie miałam jeszcze pudru ryżowego i jak na razie mnie nie kusi:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja miałam inny puider, nawte nie pamiętam już jaki ale mial w sobie mnóstwo brokatu ;o

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja po przygodzie z pudrem bambusowym z Marizy mam dość tego typu specyfików :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam jeszcze nigdy pudru ryżowego, bardziej byłam w temacie takich kosmetyków gdy miałam mieszaną skórę, teraz gdy mam suchą jakoś moje zainteresowanie nimi spadło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też lubię takie produkty aby wykończyć makijaż

    OdpowiedzUsuń
  6. miałam puder ryżowy z BU i byłam zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio używam samych transparentnych pudrów i jestem mega zadowolona :) Tego jeszcze nie miałam ale teraz używam ryżowego od Miyo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Całkiem niedawno skończyłam ten puder - bardzo go lubię i myślę,że powrócę do niego w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  9. lubię pudry z paese, teraz używam z jedwabiem, ale ten też jest mi znany :)

    OdpowiedzUsuń
  10. słyszałam już kiedyś o nim, że jest dobry :) ale ja nie mam takich pudrów, ostatnio nawet najzwyklejszych przestałam używać

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja używam na razie tego pudru z MySecret, ale gdy się skończy to planuję kupić ryżowy albo bambusowy, koniecznie sypki :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)

Masz pytanie? Pisz :) scar_lett@wp.pl