Łączna liczba wyświetleń

piątek, 27 stycznia 2012

Lakier Cherry Red - Pure Colour Floral, Oriflame

Dziś na pokuszenie; ) parę słów o kolejnym lakierze z serii Pure Colour Floral, tym razem będzie to odcień

Cherry Red


Ten lakier wydaje się być rzadszy od wczorajszego i do pokrycia wystarczyła mi jedna warstwa - malowana bardzo powoli i dokładnie. Może ilość potrzebnych warstw to wina bazy, bo wczoraj użyłam bezbarwnego lakieru do paznokci łamliwych i rozdwajających się a dziś bazy pod lakier (oba produkty z Avonu) - często te produkty stosuję samodzielnie i lakier strasznie szybko odpryskuje a baza jest ok.

Oto efekty

Mimo tego, że zrobiłam bardzo dużo zdjęć, trudno było mi uchwycić rzeczywisty kolor lakieru, kojarzy on mi się z Avonowym lakierem Cherry Jubilee (tylko ten nie ma drobinek).

Tu chyba wygląda najlepiej (w sensie, że "najwierniej")
Po tym jak zrobiłam te zdjęcia, postanowiłam pomalować serdeczne paznokcie lakierem

*Zdjęcie pochodzi z Internetu
ale pędzelek zdrapał mi lakier, więc już nie robiłam zdjęć (widocznie lakier nie zastygł dobrze albo za mocno docisnęłam pędzelek...)

Dziś też mogę się w końcu wypowiedzieć o trwałości wczorajszego i niestety, ale nie powala... Tak jak pisałam wyżej, może to być wina lakieru bazowego i tego, że w sumie były to 3 warstwy. Tak czy inaczej, wieczorem miałam już niezłe zadziory i jak próbowałam paznockiem zdrapać warstwę to schodziła bardzo łatwo - gdybym się uparła to mogłabym po prostu zdrapać wszystko bez używania zmywacza (a ten poradził sobie również szybko i lekko). Lakier nie odbarwia płytki.
Cena 12.9/8 ml (w promocji 8.9)


Jak Wam się podoba?

czwartek, 26 stycznia 2012

Lakier Bright Pink - Pure Colour Floral Oriflame

 Witajcie!
W pracy mam teraz takie zawirowania, że nie ogarniam bloga... Chcę tyle rzeczy opisać, ale jak już wracam do domu to padam zmęczona (z książką lub bez), a jeszcze dziecko do nakarmienia, dom do posprzątania itp. itd. PADAKA!

Jak tylko obejrzałam katalog 2 Oriflame od razu przykuły moją uwagę nowe odcienie lakierów do paznokci z serii Pure Colour Floral - spodobały mi się wszystkie! Do tej pory nie miałam styczności z lakierami tej firmy bo odcienie jakie są w ofercie nie podobały mi się na tyle, żeby je kupować. Szkoda zatem, że nie będę mogła porównać ich do tych klasycznych jeśli chodzi o trwałość czy inne ważne cechy.

Wczoraj odebrałam paczkę i długo nie mogłam się zdecydować od którego zacząć moje testy, ale w końcu postanowiłam, że na pierwszy ogień pójdzie ten, który spodobał mi się najbardziej czyli

Bright Pink
Pure Colour Floral



Buteleczka lakieru jest identyczna jak w klasycznych odcieniach z tą różnicą, że tu jest ozdobiona naklejką z kwiatkami - żeby było zgodnie z nazwą lakieru :). Pędzelek chyba też taki sam.
Lakier w butelce jest gęsty, fajnie się rozprowadza i nie tworzy smug. Jeśli chodzi o krycie to na małe paznokcie wystarcza jedna warstwa (o ile równomiernie ją nałożymy), ale już na kciuka to za mało. Pierwszą warstwę nakładałam wczoraj wieczorem (na bazę), a drugą dziś i ta ostatnia schła już dłużej i niestety, ale ją poraniłam :(

Odcień jest śliczny, taki pastelowy i delikatny:



Mam nadzieję, że dobrze się zmywa, bo to dopiero przede mną.


Na zdjęciu dwie warstwy:
Lakiery Pure Colour Floral Oriflame - 8 ml/12.90zł (w promocji 8.90zł)



A Wy lubicie lakiery z Oriflame? Miałyście już okazję wypróbować te nowe odcienie?

wtorek, 17 stycznia 2012

Moje hity Oriflame

Dziś napiszę Wam co nieco o moich ulubionych produktach Oriflame.
Jeśli chodzi o współpracę z tą firmą, to w przeciwieństwie do współpracy z Avonem, tu kieruję się głównie zdrowym rozsądkiem i nie wydaję kasy tak łatwo, więc zakupy są dobrze przemyślane i przekalkulowane.


Produktem, który odpowiada mi tu najbardziej jest

Dotleniający podkład pod makijaż 
Oriflame Beauty Oxygen Boost
odcień Porcelain
Info ze strony producenta:
Dotleniający podkład o orzeźwiających właściwościach. Ekstrakt z brązowych alg stymuluje konsumpcję tlenu przez komórki skóry, dzięki czemu cera zyskuje świeżość i blask. Rewitalizujące mikrosfery i biały wosk pszczeli o działaniu nawilżającym dbają o kondycję i zdrowy wygląd skóry.


Podkład występuje w 5 odcieniach, ja należę raczej do bladolicych, więc Porcelain jest odcieniem idealnym dla mnie. Jeśli chodzi o krycie to nie mam zbyt wysokich wymagań, ważne żeby zakrył nieliczne plamy i zaczerwienienia i z tym radzi sobie bardzo dobrze. Łatwo się rozprowadza, nie tworzy efektu maski i przyjemnie chłodzi zaraz po nałożeniu, zwłaszcza w okolicach oczu. Nie jest raczej polecany na zimę (jeśli wyjdziemy na dwór tuż po nałożeniu podkładu w taką pogodę jak dziś to efekt chłodzenia jest odczuwalny jeszcze bardziej, prawie, że mrozi), ale w obliczu obecnych zmian klimatycznych ja stosuję go codziennie.
Co do samego odcienia to miałam już kilka podkładów Oriflame w odcieniu Porcelain, ale ten wydaje mi się  najfajniejszy przez to, że jest jakby ciut ciemniejszy niż w przypadku innych podkładów, taki cieplutki odcień.
Cena 42,9/30 ml (w promocji ok. 26,9zł)



Kolejnym moim ulubieńcem (od niedawna) jest

Puder prasowany 
Oriflame Beauty Studio Artist 
odcień Medium
Ze strony Oriflame:
Puder z serii Studio Artist to idealne wykończenie makijażu. Pigmenty odbijające światło ukrywają niedoskonałości a ultra lekka konsystencja nie podkreśla zmarszczek tylko sprawia, że Twoja cera wygląda naturalnie i doskonale. Dzięki niemu Twoja skóra będzie promienna i matowa.


Jeśli chodzi o makijaż to w moim przypadku króluje mat! Nie lubię błyszczeć ani w towarzystwie, ani tym bardziej na twarzy ;). Puder jest bardzo delikatny, dobrze matuje i wygładza, tuż po nałożeniu czuję nawet takie lekkie ściągnięcie. Nie podkreśla skórek a cera wydaje się jakby młodsza, taka świeższa - nie wiem dokładnie jakimi słowami to opisać. 
Gdy nie mam większych problemów skórnych to stosuję go bez podkładu i jestem bardzo zadowolona z efektu (chyba nawet wolę używać go prosto na krem lub bazę niż na podkład). Szkoda tylko, że obecnie rzadko mogę z tego korzystać...
Cena 38,9/8 g (w promocji ok. 29,9zł)




Ostatnim produktem, o którym chciałabym wspomnieć w kilku słowach jest


Perfumowana woda toaletowa 
Diamond Musk


Nie umiem dobrze opisywać zapachów (jak to robi jedna z moich znajomych Bloggerek;)) dlatego posłużę się informacją ze strony Oriflame:
Ekskluzywny blask diamentów znalazł swoje odzwierciedlenie w tym uwodzicielskim, szlachetnym zapachu. Stworzony dla kobiety, która wydaje się trochę niedostępna, nieuchwytna... W głębi zapachu kryje się miękkie, ciepłe serce wypełnione oszałamiającą symfonią jaśminów. 

KOCHAM ten zapach od pierwszego powąchania!!! Kojarzy mi się z taką wytwornością, elegancją do tego stopnia, że korzystam z niego tylko w wyjątkowych okolicznościach. Jest bardzo trwały, nienachalny i tak ciepło otulający. To najlepszy prezent jaki do tej pory sobie sprawiłam ;)
Cena 109/50 ml (w promocji ok. 89,9zł)


Znacie może te produkty? Jesteście zadowolone?







*Wszystkie zdjęcia pochodzą ze stony Oriflame.

piątek, 13 stycznia 2012

Hity roku 2011 - AVON

Jak już Wam pisałam, jestem konsultantką m.in. Avonu. Zajmuję się tym już chyba od 3 czy 4 lat, a wcześniej ta firma też nie była mi obca, bo pomagałam trochę siostrze, która siedzi już tu 10 lat.

Rok 2011 mogę śmiało nazwać rokiem moich największych zakupów kosmetycznych w tej firmie. Kupowałam wszystko, co wpadło mi w oko i niestety, ale zdarzyło się trochę rozczarowań... No, ale dziś nie o tym.
Dziś chciałabym podzielić się z Wami opinią na temat najlepszych produktów Avonu jakie w tym roku udało mi się wypróbować.


Na miejscu 1. bez wątpienia umieszczam

Mleczko 3 w 1 z wyciągiem z aloesu i imbiru


Jak zapewnia producent, mleczko 3 w 1:
* oczyszcza, tonizuje i nawilża
* zapewnia skórze długotrwałą świeżość
* pozostawia skórę delikatną i gładką

Czaiłam się na to mleczko przez kilka katalogów, a jak w końcu się zdecydowałam to bardzo szybko został moim KWC! Produkt jest genialny, uwielbiam jego zapach, konsystencję i to, co robi ze skórą mojej twarzy.
Nie lubię używać toników, bo zostawiają na twarzy takie dziwne uczucie "zalepienia" albo po prostu nie znalazłam jeszcze najlepszego (a wypróbowałam już wiele), a to mleczko przy okazji oczyszczania, tonizuje i nawilża więc dla mnie rewelacja! Co do nawilżania można mieć pewne zastrzeżenia, ale za bardzo atrakcyjną cenę produktu (12 zł/200 ml lub w promocji ok. 5,9 zł) można to wybaczyć.
Ja zużyłam już chyba ze 4 opakowania i jest to jedyny produkt kosmetyczny, którego butelkę zawsze mam w zapasie (resztę zwykle kupuję na bieżąco).


Na 2. miejscu uplasował się

Balsam dyscyplinujący włosy 
"Fryzura pod kontrolą"



Balsam otrzymałam w jakimś programie motywacyjnym przy okazji udoskonalenia serii Advance Techniques (było to jeszcze w 2010, ale dopiero w 2011 odkryłam jego zalety) i, podobnie jak mleczko, długo czekał  na pierwsze użycie. To z kolei było spowodowane moim niedbalstwem jeśli chodzi o ówczesną pielęgnację włosów... Dość długo nosiłam krótką fryzurę i nigdy nie miałam problemów z włosami, więc moja codzienna toaleta ograniczała się do mycia włosów jakimkolwiek szamponem. Dopiero jak zapuściłam włosy, byłam zmuszona zacząć dbać o nie jakoś bardziej.

Według producenta:
*tworzy na włosach niewidoczną warstwę chroniącą przed wilgocią
*utrzymuje doskonałą fryzurę bez względu na pogodę 
*natychmiast wygładza włosy, dodaje im blasku oraz sprawia, że doskonale się układają.


Pierwsze próby były koszmarne, bo raz użyłam za mało balsamu, więc nic nie było widać a kolejnym razem za dużo i wyglądało jakbym miała tłuste włosy... W końcu doszłam do wprawy i jestem bardzo zadowolona z tego kosmetyku, bo radzi sobie nawet z moimi krótkimi odrostami po utraconym włosie :) i pięknie je wygładza.
Niestety, ale nie mogę się zgodzić z tym, że utrzymuje doskonałą fryzurę bez względu na pogodę, bo jak jest zbyt duża wilgoć to włosy się puszczą i zaczynają sterczeć, ale nie wiem czy jest kosmetyk (oprócz lakieru), który by sobie z tym poradził. Mimo wszystko balsam, oprócz tego, że posiada fajny zapach, działa i nie obciąża włosów.
Cena 25 zł/60 ml (w promocji ok. 17,9 zł)


Na 3. miejscu mojego rankingu znalazł się

Potrójny błyszczyk do ust


Posiadam dwa odcienie: Peach Sparkle i Luminous Mauve.
Jestem wielką Maniaczką błyszczyków i mam ich strasznie dużo: po jednym co najmniej w każdej kieszeni kurtki czy płaszcza, w każdej torebce i luzem na szafie (kiedyś zbiorę wszystkie w jedno miejsce i je policzę, ale już się tego boję).
Podoba mi się ta potrójna formuła, choć w miarę używania, kolory się mieszają i opakowanie nie wygląda już tak ciekawie (w brzoskwiniowym dalej są u mnie te 3 warstwy a w tym drugim od razu je wymieszałam, właściwie to nie wiem po co...). Błyszczyk bardzo ładnie pachnie i smakuje, nie lepi się, dokładnie kryje usta i dość długo potrafi się utrzymać, o ile wcześniej go nie zjem ;) Posiada również takie bardzo małe błyszczące drobinki.
Cena 28 zł/6 ml (w promocji ok. 12.9 zł)


Używałyście może tych produktów? Co o nich sądzicie?



! Wszystkie zdjęcia pochodzą z Internetu.

wtorek, 10 stycznia 2012

Lubię czytać!

Pomyślałam, że na dobry początek podzielę się z Wami moim rankingiem najlepszych książek, przeczytanych w 2011r. Będą to tylko 3 miejsca, ale aż 6 książek:


1. Stieg LARSSON - Trylogia MILLENIUM
I. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet
II. Dziewczyna, która igrała z ogniem
III. Zamek z piasku, który runął


Przyznam, że długo broniłam się przed wypożyczeniem pierwszej książki, bo dość sceptycznie (choć często niesłusznie) podchodzę do tak bardzo zachwalanych pozycji, nie tylko jeśli chodzi o książki. 
Pierwszą część męczyłam trochę, bo nie wciągnęła mnie za bardzo od początku i uważam, że to najsłabszy tom. Później, na szczęście, wszystko się rozkręciło tak, że nie mogłam się doczekać kolejnych części. No i niestety, ale dwa ostatnie tomy połknęłam za szybko, bo tak zaintrygowała mnie ta historia, że zamiast delektować się czytaniem, goniłam żeby tylko dowiedzieć się co było dalej... Nie polubiłam głównego bohatera, za to heroina, Lisbeth Salander, szczególnie przypadła mi do gustu - choć niektóre z jej odzywek były wkurzające a kolejne jej niebywałe talenty wręcz nieprawdopodobne.
Nie chcę Wam tu zamieszczać streszczeń, bo takie możecie znaleźć na stronach do tego przeznaczonych, ale jeśli jeszcze nie miałyście okazji zapoznać się z tym autorem to gorąco polecam :)

2. Mario PUZO - Ojciec chrzestny

Imię i nazwisko autora oraz tytuł mówią same za siebie - to po prostu klasyka literatury. Książkę czyta się szybko i bardzo przyjemnie, nie męczy (jak to się czasem zdarza w przypadku innych klasyków). 
Film również udany, ale ja wolę książkę :)
Mikołaj usłyszał, że historia rodziny Corleone bardzo mnie wciągnęła, dlatego pod choinką zostawił dla mnie kontynuację tej powieści czyli "Sycylijczyka" 

3. Stefan Darda - Czarny Wygon
I. Słoneczna Dolina
II. Starzyzna



Do tych książek sięgnęłam głównie z sentymentu, ponieważ autor pochodzi z moich okolic a akcja toczy się w miejscach, które znam z wycieczek gimnazjalnych po Roztoczu :)
Opowieść o wsi, która za sprawą klątwy zatajenia, "znika" z mapy. To najbardziej mroczny i przerażający "dzień świstaka" jaki można sobie wyobrazić. Za sprawą otwartego zakończenia trudno stwierdzić czy mamy happy end czy nie?
Mimo, że nie przepadam za tego typu literaturą to momentami tak się bałam, że musiałam przerywać czytanie, dlatego też polecam osobom odważnym. 


Najgorszymi książkami przeczytanymi przeze mnie w ubiegłym roku były:
1. Margaret ATWOOD - Pani Wyrocznia (niestety, ale mimo tego, że była beznadziejna, to z braku innych książek w tym czasie, zmarnotrawiłam czas i dobrnęłam do końca...)
2. Valerie TASSO - Dziennik nimfomanki (nie wiem dlaczego myślałam, że może to być ciekawa lektura...)


A Wy lubicie czytać? Co polecacie?

czwartek, 5 stycznia 2012

Powitanie

Serdecznie witam wszystkie Maniaczki!

Od dawna podglądam wiele interesujących mnie blogów a jako, że obecnie mamy czas, w którym każdy coś sobie postanawia, pomyślałam, że może i ja spróbuję. Z góry przepraszam za wszelkie niedociągnięcia, ale dopiero raczkuję w tej materii, więc proszę o cierpliwość i wyrozumiałość - mam nadzieję, że szybko uda mi się to ogarnąć :) Wybaczcie mi również błędy ortograficzne i interpunkcyjne jeśli będę takowe popełniać, ale mam problem z przecinkami i pisownią "nie"... Ciągle nad tym boleję i staram się jak mogę.

Jak już wspomniałam, nie pracuję w zawodzie wyuczonym z różnych powodów (też niezależnych ode mnie). Przez prawie rok tułałam się po stażach a od paru miesięcy pracuję w projektach. Poza tym, jestem konsultantką i przedstawicielką 3 różnych firm zajmujących się sprzedażą bezpośrednią, dlatego też spora część moich postów będzie na ten właśnie temat. 

Zatem, do napisania! :*