Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 11 maja 2015

Manhattan Matt Effect, Flamingo Pink

Najdłużej przeze mnie wyczekiwany rabatowy tydzień w Rossku, tydzień lakierowy (no i pomadkowy, ale mnie to nie interesowało), dobiegł już końca (?) i dziś chciałabym pokazać Wam, co wpadło w moje ręce. Nie ma tego dużo, bo właściwie nastawiłam się tylko na dwa lakiery a przy okazji skusiło mnie coś jeszcze. Zakupione nowości od razu poszły w ruch, bo nie mogłam się zdecydować od czego zacząć, ale dziś, w pełnej krasie, zaprezentuję lakier, w którym zakochałam się od pierwszego dotknięcia buteleczki.

Manhattan
Flamingo Pink

To mój pierwszy lakier firmy Manhattan, nie licząc mlecznej odżywki wybielającej, i czuje, że nie ostatni. Kształt buteleczki i pojemność iście manhattańskie. 

Co mnie zauroczyło? Właściwie to 3 rzeczy: kolor, efekt i drobinki. Kolor od razu sprawił, że wyciągnęłam go z półki. Jak doczytałam, że otrzymam matowy efekt a w butelce zobaczyłam mieniące się drobinki to wiedziałam, że muszę go mieć! Szukałam jeszcze innych odcieni, ale niestety nie ma :/.
Myślałam, że warunkiem promocji będzie (tak jak ostatnio) zakup 2 rzeczy, aby mieć rabat -49%, więc szybko znalazłam coś w podobnej grupie cenowej, zapisałam sobie w kajecie, żeby o nich nie zapomnieć i rozpoczęłam odliczanie ;) a w środę w pierwszej wolnej chwili pobiegłam po mojego wymarzonego Flaminga. 
Oto jak się prezentuje, same oceńcie czy nie jest uroczy :)

 z przesłaniem ;)


Na zdjęciach mam dwie warstwy lakieru. Nakłada się go bardzo wygodnie, dzięki dość szerokiemu pędzelkowi i średnio gęstej konsystencji. Nie rozlewa się po skórkach, ale czasem zdarzają się prześwity, więc dwie warstwy to konieczność. Również dla podbicia koloru. Wysycha szybko bez żadnych przyspieszaczy. 


Efekt matu jak widzicie nie jest taki dosłowny, tępy, raczej satynowy a te mini drobinki prezentują się w takiej konfiguracji przecudnie. Ja nie mogę się napatrzeć - jestem zachwycona kolorem, efektem i drobinkami czyli wszystkim tym, co sprawiło, że mnie uwiódł. Czuję, że tego lata będzie bardzo często gościł na moich paznokciach, również u nóg.

Odcień to coś pomiędzy różem a fioletem. 

A oto reszta moich zakupów z Rosska

Skromnie, ale nic mnie więcej nie skusiło w pierwszej chwili a po zapoznaniu się z Waszymi typami nie miałam już czasu na wizytę w sklepie. Trochę żałuję, ale w sumie nie było to nic, bez czego nie mogłabym się obyć, więc poczekam do następnej promocji.
Ach! I jeszcze ciekawa sprawa z ceną. Przy pierwszej wizycie zanotowałam cenę 10,99 zł i dlatego dobrałam lakier Rimmel, z tej samej grupy cenowej. Na paragonie mam wbitą cenę 13,99 zł (czyli taką jak za lakiery z serii Lotus Effect). Baza Miss Sporty również jest policzona za 8,49 zł a nie tak jak widziałam na półce za 7,99 zł (specjalnie wróciłam do sklepu, aby to sprawdzić, ale nie miałam czasu wyjaśniać). U Was zgadza się wszystko?

Jak Wam się podoba ten lakier? Was kusiły głównie lakiery, pomadki czy po równo?

6 komentarzy:

  1. Kolor mi się podoba, tylko nie shimmer w nim :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny kolor, pięknie prezentuje się na Twoich paznokciach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękny ten lakier :) ja kupiłam ich aż 7, ale wymieniłam stare na nowe po prostu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się rzuciłam na lakiery Eveline:) wzięłam 3 oraz jeden z Sally Hansen

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)

Masz pytanie? Pisz :) scar_lett@wp.pl