Lutowe dermokonsultacje Sylveco, które jak zwykle ominęły moje miasto, dały mi kopa, bo jak do tej pory pisałam tu jedynie o pomadce peelingującej i toniku hibiskusowym a płyn micelarny czeka na swoje 5 minut już przez drugie opakowanie. Zdałam sobie sprawę, że nie można nie pisać o czymś, co jest tak dobre a w dodatku polskie.
Dziś zacznę jednak od żelu Biolaven, bo ten już ledwo zipie
żel myjący do twarzy
olej z pestek winogron & olejek lawendowy
Żel mam z Shinyboxa i od razu trafił do łazienki, bo wówczas była to nowość, która bardzo mnie ciekawiła. Zgrabne opakowanie z pompką, z miłą dla oka grafiką, okazało się być praktyczne - pompka się nie zacina, bardzo łatwo ją uruchomić a etykieta się nie niszczy mimo moczenia jej mokrymi rękoma. Wprawdzie, aby skontrolować ubytek trzeba zaglądać pod światło, ale nie jest to coś niewykonalnego.
Używanie tego żelu to wiele niespodzianek dla mnie. Po pierwsze, po nazwie i etykiecie spodziewałam się zapachu lawendy a tu na pierwszy węch wybijają się jednak winogrona. Bardzo przyjemne. Lekka, żelowa konsystencja produktu może czasem spłynąć z dłoni, więc trzeba uważać. Żel nie pieni się w kontakcie z wodą i skórą i bardzo delikatnie oczyszcza twarz podczas porannej toalety - próbowałam zmywać nim makijaż, ale nie radził sobie z tym zbyt dobrze. Nie podrażnia, nie powoduje pieczenia jeśli dostanie się w okolice oczu, nie wysusza.
Jestem z niego bardzo zadowolona, bo spełnia swoje zadanie a w dodatku bardzo przyjemnie pachnie. Jest wydajny, łatwy w transporcie, nieszkodliwy dla mojej problematycznej cery - wszystko, czego potrzebuję.
Cena:
ok. 16 zł/150 ml
Dostępność:
internet, apteki i sklepy zielarskie
Skład:
Wracając do tematu dermokonsultacji, znowu nie mogłam przejść obok nich obojętnie, tym bardziej, że wpis Hedvigis jeszcze bardziej mnie nakręcił. Ja z kolei namówiłam siostrę i ta zrobiła mi zakupy, przy okazji swoich. Początkowo na listę trafiły sprawdzone i lubione przeze mnie produkty czyli tonik hibiskusowy i lipowy płyn micelarny oraz dla mnie nowość, żel rumiankowy do mycia twarzy. Jednak im bliżej wizyty w sklepie tym większe zmiany na niej zachodziły, ale okazało się, że seria Vianek nie była tam jeszcze dostępna i ostatecznie mam żel rumiankowy, tonik hibiskusowy i płyn micelarny Biolaven oraz gwarantowany przy zakupie za 50 zł, gratisowy peeling do ciała Vianek. Zobaczycie je niebawem w poście z zakupami lutego. Tymczasem ja biorę się za sprzątanie a Wy, jeśli czujecie się pokuszone tak jak ja, zerknijcie na listę aptek z dermokonsultacjami - może akurat uda się Wam jeszcze na nie trafić, bo zostały już tylko 2 dni.
Znacie ten żel? A może inne produkty Biolaven są godne polecenia? Dajcie znać.
winogrona tak:)! ale lawenda nie ;P
OdpowiedzUsuńooo ja poszukam tych demrokonsultacji :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować coś tej marki, może zacznę od tego żelu bo wygląda obiecująco :D
OdpowiedzUsuńmiałam, i lubiłam
OdpowiedzUsuńDużo o nim słyszałam , ale nie miałam okazji jeszcze testować tych kosmetyków
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy kosmetyków Biolaven :) Żel fajny i skoro wydajny, to cena niestraszna ;-)
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie nim, może go kupię jak zużyję swoje zapasy.
OdpowiedzUsuńPoluję na niego od dłuższego czasu. Obecnie muszę zużyć żel rumiankowy, który jest świetny ;)
OdpowiedzUsuńNie polubiłam się z nim :/
OdpowiedzUsuńJeszcze go nie miałam, ale bardzo mnie zaciekawił. Uwielbiam żele z pompką
OdpowiedzUsuńMam aptekę tuż tuż z kosmetykami Biolaven ;)
OdpowiedzUsuńTeż polubiłam ten żel, bardzo mnie ucieszyło że nie pachnie lawendą tylko właśnie winogronami (choć lawenda też jest delikatnie wyczuwalna).
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie też żel i mam nadzieję, że będę miała okazję kiedyś wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawy, chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuń