Łączna liczba wyświetleń

piątek, 21 sierpnia 2015

Niespełniona miłość czyli lakier Romeo and Juliet od Indigo oraz mała Frankie

Po kościach czuć już jesiennym chłodem, głównie wieczorami, ale i w dzień (wczoraj, łażąc po mieście  w szortach i topie, miałam aż gęsią skórkę!) a u mnie na paznokciach dalej lato. Choć może nie w takim wydaniu jakie lubię, ale zawsze.

Lakier Indigo Romeo and Juliet otrzymałam w majowym ShinyBoxie i od razu okrzyknęłam go faworytem. Jak się za chwile okaże, trochę na wyrost, ale odcień rozkochał mnie w sobie już od pierwszego ujrzenia - wiedziałam, że z jakości będę raczej zadowolona a ten malinowy odcień nie mógł mi się lepiej trafić. Drugi odcień wrzucany losowo do pudełek, Parlez-vous francais?, był według mnie za blisko czerwieni, choć teraz po opisie na stronie wnioskuję, że może spodobałby mi się bardziej (intensywna czerwień z odrobiną różu). Ale przejdźmy do rzeczy

Oto Frankie* i Romeo z Juliet

Zacznę jednak od tego, czego się spodziewałam... Nie widać tego na zdjęciu i pewnie zaraz weźmiecie mnie za wariatkę, ale w butelce ten kolor wygląda właśnie na malinowy, taki ciemno koralowy, no może trochę rozbieloną czerwień. Podobnie prezentuje się na stronie producenta (ale tam z kolei chyba wszystkie odcienie są zbyt rozbielone)
źródło

A oto co otrzymujemy na paznokciu (teraz doczytałam na stronie, że to romantyczna czerwień)

Za pierwszym malowaniem nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Spotykałam się z tym, że kolor lakieru w butelce różnił się od tego prezentowanego w katalogu czy na zdjęciu, ale nigdy nie widziałam takiej różnicy pomiędzy tym jak wygląda w butelce a jak na paznokciu!

Na tym zdjęciu chyba byłam najbliżej uchwycenia koloru, choć tu z kolei mało widać. Nie wiem o co chodzi, ale nacykałam tyle zdjęć i na wszystkich jest ok, bez kitu! Zaraz pomyślicie, że to chyba ja mam jakieś zwidy... Jak ktoś lubi czerwienie to lakier jest idealny, ja wolę wszystkie z domieszką różu

Pędzelek jest dość szeroki, więc bardzo wygodnie operuje się nim na paznokciu. Na środkowym paznokciu lakier rozlał mi się na skórki, bo nabrałam go trochę za dużo i odrobina spłynęła mi poza płytkę, ale poza tą wpadką lakier nie jest problematyczny.


Lakiery Indigo są znane z tego, że są bardzo dobrze napigmentowane (mam jeszcze Electric Ice Tea i potwierdzam) i już jedna warstwa ładnie się prezentuje i nie robi prześwitów. Na kolejnych zdjęciach są już dwie warstwy, bo jednak to podbija kolor i przedłuża trwałość, która dochodzi do 4-5 dni (ja nie używam utwardzaczy a dość mocno eksploatuję dłonie na co dzień, więc to dobry wynik)




Dostępność:
internet lub sklepy

Cena:
jest widoczna chyba po zalogowaniu na stronie, ale gdzieś mi się obiło o oczy i pamiętam, że ok. 16 zł/10 ml


* Frankie - lala kupiona wczoraj w sh



Podoba Wam się ten odcień? Znacie lakiery Indigo?

11 komentarzy:

  1. Za czerwienią nie do końca przepadam na paznokciach, więc tym razem lakier mnie nie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kolor ładny, ale w życiu nie dałabym tyle za ten lakier - już wolę poczekać na promocję w superpharm czy rossmann i w okazji 2 za 1 kupić essie czy sally hansen - w tej samej cenie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładna soczysta czerwień chociaż nie lubię tego koloru na pazurkach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja rzadko maluję paznokcie na czerwono, ale uważam że takie paznokcie są strasznie kobiece :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie się trochę różni- ja nie przepadam za typowymi czerwieniami i też by mnie pewnie rozczarował :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ładny kolor choć wolałabym ten z opakowania ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczny kolor, choć ten ze zdjęcia na stronie bardziej mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)

Masz pytanie? Pisz :) scar_lett@wp.pl