Łączna liczba wyświetleń

piątek, 21 grudnia 2012

Pudrowy podkład mineralny Mariza i puder Studio Artist Oriflame

W listopadzie rozpoczęłam rewolucję w codziennej pielęgnacji, ponieważ postanowiłam wymienić wszystko, czego do tej pory używałam w tym celu. Akurat zdenkowałam ostatni "katalogowy" krem do twarzy a ze spotkania przywiozłam parę ciekawych smarowideł, więc pozostała mi tylko kwestia dobrego wyboru. I tak na dzień zdecydowałam się na krem Niszcz pryszcz firmy Dla kosmetyki a na noc wybrałam krem Active hydrating do skóry suchej i normalnej Olay essentials (pierwszy to wiadomo a ten drugi miał mi pomóc ze skórą przesuszoną ogrzewaniem - recenzji obu możecie się spodziewać niebawem). Koniec miesiąca i początek grudnia przyniósł kolejne zmiany a mianowicie zaczęłam łykać Bratek Plus, krem Active hydrating zastąpiłam kremem Eucerin (muszę go zużyć do końca roku) a podkład zamieniłam na

mineralny podkład pudrowy
Mariza




Tu macie wszystko o produkcie:


Skład:
Mica - wypełniacz mineralny, który nadaje pudrom lekkość i powoduje łatwiejsze rozprowadzanie; działa przeciwzbrylająco; polecana do cery normalnej i suchej, bo słabiej wchłania sebum; nie ma działania matującego - mika perłowa daje delikatny połysk zbliżony do naturalnego połysku zdrowej skóry
Titanium Dioxide - dwutlenek tytanu vel biel tytanowa; podstawowy matowy pigment mineralny działający jak filtr UV; rozjaśnia inne pigmenty
Kaolin - czyli glinka biała; jako wypełniacz polecany do skóry tłustej i mieszanej, bo dobrze wchłania sebum, a dzięki glinowi ściąga pory
Magnesium Stearate - najtańsza i najłatwiej dostępna substancja wiążąca (zwiększająca przyczepność); zmniejsza pylistość
Silica Dimethyl Silylate - znalazłam tylko, że to środek przeciwpieniący/kontrolujący lepkość? tylko po co to w pudrze? :/
Phanoxyethanol - substancja konserwująca
Ethylhexyglycerin - gliceryna? nie mam pomysłu na to... :/ Emolient, substancja nawilżająca?
Parfum - wiadomo

Posiłkowałam się stroną Kosmetyki mineralne i Kosmopedia. Wybaczcie mi niedociągnięcia i być może błędy (proszę jednocześnie o poprawienie mnie), ale to mój pierwszy raz z analizą składu.



Podkład z Marizy zapakowany jest w zgrabne pudełeczko mieszczące 4 g produktu. Wybrałam odcień nr 1 - jasny beż, bo myślałam, że będzie dobry na zimę, ale zauważyłam, że mógłby być ciut ciemniejszy a z kolei odcienia naturalnego trochę się bałam. Zamówiłam też sobie mineralny puder matujący, ale ten jeszcze czeka na otwarcie.
Podkład pudrowy bardzo ładnie pachnie i łatwo się go używa, mimo tego, że nie posiadam do niego odpowiedniego pędzla - używam w tym celu pędzla uniwersalnego Oriflame (mam go już jakieś 3 lata i wygląda jak nowy). Wyciągam go tylko do połowy, aby był sztywniejszy i próbuję aplikować podkład kolistymi ruchami, ale nie wiem czy to brak wprawy z mojej strony czy po prostu to nie jest ten pędzel, ale dobrego krycia nie zauważyłam. Nie radzi on sobie z moimi plamami po krostach, ale też nie jest tak, że całkiem go nie widać na twarzy - kryje raczej lekko, może ciemniejszy odcień spisałby się u mnie lepiej, tak samo zresztą jak odpowiedni pędzel :/.
Co jednak najbardziej mi się nie podoba w tym pudrze to fakt, że już po 1-1,5 h od aplikacji twarz zaczyna mi się błyszczeć (to przez Mikę?). Początkowo używałam go samodzielnie rano przed 8:00, przed wyjściem z synem do szkoły a po powrocie do domu, po jakiejś godzinie musiałam już matowić czymś twarz. Teraz od razu nakładam na niego puder i dzięki temu dopiero koło 14:00/15:00 muszę użyć bibułki matującej, co mi w zupełności wystarcza - nie nakładam już kolejnej warstwy pudru.



Do wykończenia makijażu używam prasowanego pudru Studio Artist, Oriflame w odcieniu Medium. I to dziwne, bo jeszcze koło kwietnia/maja miałam pisać bardzo niepochlebną recenzję dotyczącą tego pudru a w połączeniu z podkładem mineralnym spisuje się całkiem inaczej. Ale może od początku...
Od zakupu w zasadzie byłam nim zachwycona, bo to pierwszy mój puder w odcieniu ciemniejszym niż Porcelain, którego używałam i okazało się, że był ok. Bardzo ładnie matowił i wygładzał moją cerę a dodatkowo nie zbierał się w zmarszczkach za co zapunktował u mnie bardzo. Po pewnym czasie zauważyłam jednak, że zaczęły pojawiać mi się na twarzy duże i bolące krosty, takie ogromne gule, które długo "dojrzewały" i zostawiały po sobie brzydkie plamy. Miałam różne typy, ale w okresie wielkanocnym, kiedy przez kilka dni używałam tylko jego (na podkład, który zadowalał mnie od dawna) doszłam do wniosku, że to on jest winny. Szkoda było mi jednak wyrzucić niemal cały puder, więc stosowałam go bardzo sporadycznie aż doczekał się swojego wielkiego powrotu teraz. Nie wiem jak to możliwe, ale od kiedy używam go na podkład Marizy to żadna nowa "gula" nie pojawiła się na mojej twarzy! Wychodzi na to, że w połączeniu z podkładem dotleniającym Oriflame po prostu mnie zapychał.




Tak wygląda odcień Medium:

zdjęcie pochodzi jeszcze z połowy roku, aktualnie zużywam resztki



Bardzo lubię go w tym duecie, bo delikatnie przyciemnia mi twarz i nie jest ona już taka blada a dodatkowo świetnie radzi sobie z długotrwałym matowieniem. Lada dzień zdenkuję go i wówczas zobaczę jak spisze się w tej roli puder matujący z Marizy.


I tak nie wiem co mam o nich myśleć, bo razem polecam oba produkty, ale osobno to już raczej nie. Albo na własne ryzyko ;)
A może miałyście je już? Jak spisały się u Was?



7 komentarzy:

  1. Jakoś nie mogę się przekonać do tych podkładów mineralnych .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale chodzi Ci konkretnie o Marizę czy ogólnie?
      ja muszę tylko dokupić pędzel i chyba całkiem się na nie przerzucę :)

      Usuń
  2. mam ryżowy i świetny jest, choć nie przepadam za takimi kosmetykami

    OdpowiedzUsuń
  3. moim skromnym laickim zdaniem, jest bardziej prawdopodobne, że zapychają Cię podkłady niż pudry. w końcu jest to, było nie było, gęsta maź. miałam taką przygodę i brałam na celownik każdy kosmetyk do twarzy po kolei, okazało się oczywiście, że był to leciutki acz kryjący krem tonujący. Powróciłam do życia bez podkładów i jest spokój z brzydkimi pryszczami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, ale myślisz, że podkład, którego używam od dłuższego czasu nagle może zacząć zapychać? kiedy zauważyłam pierwsze gule byłam w trakcie 2 czy 3 opakowania

      Usuń
  4. a no jeśli to było już któreś opakowanie to rzeczywiście inna sprawa. Mnie zapchało podkładem po jakichś 3 mcach używania.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)

Masz pytanie? Pisz :) scar_lett@wp.pl