Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 1 maja 2016

Denko - kwiecień

Kwietniowe denko wyszło mi dość skromne. Za sprawą jednego weekendowego wyjazdu nie udało mi się wykończyć dwóch kosmetyków, innych nie zdenkowałam z premedytacją. Nie będę jednak łączyć dwóch miesięcy w jeden wpis (bo zwykle sama nie czytam takich zbiorowych denek) i niniejszym zapraszam Was na mini recenzje kwietniowych zużyć.

1. BeBeauty, żel pod prysznic Bali - uwielbiam ten zapach ♥ Mimo, że na etykiecie widnieje napis Awokado a w środku znajdują się peelingujące nasiona moreli, ja czuję i widzę (bo jest soczyście żółty) gruszki! Cieszę się, że ta wersja wróciła do sprzedaży i chyba muszę zrobić zapas, w razie gdyby znowu postanowili ją wycofać. Wrócę!
Teraz: ziołowy peeling Avon

2. Boots Extracts, żel pod prysznic Juicy Mango - maleństwo z sh. Lubię zapach mango w kosmetykach, jednak tu był on bardzo słabo wyczuwalny - musiałam niemal przystawiać nos do ciała podczas mycia, aby cokolwiek poczuć. Opakowanie wystarczyło mi na jakieś 3-4 użycia, więc jest w sam raz na wyjazdy. Konsystencja gęsta, przyjemna, produkt nie wysusza skóry. Chętnie wrócę.
Teraz: kokosowy żel Original Source

3. Avon, żel pod prysznic Oriental Sanctuary - drugi z trzech nowości, na które skusiłam się jakiś czas temu. Ten nie był kremowy a zapach, choć orientalny (czego bardzo się bałam) był niezwykle przyjemny. Myślę, że wrócę (o ile będę miała jak, bo już pojawiły się nowe zapachy, które mam, ale jeszcze nie zdążyłam się z nimi zapoznać).
Teraz: ostatni z trójki, Indian Rituals

4. Avon, balsam do ciała Cherish - taki średni nawilżacz w sam raz na co dzień. Plus za bardzo przyjemny zapach i szybkie wchłanianie.
Teraz: jakiś pogromca cellulitu od Lirene

5. Tołpa, nawilżające mleczko-nektar Amarantus - mini wersja w sam raz na weekendowe wyjazdy. Bardzo fajny produkt o lekkiej konsystencji, ale porządnym działaniu i ciekawym zapachu. Może kupię pełnowymiarowy produkt.
Teraz: balsam Pat&Rub

6. Avon, krem do rąk z olejkiem arganowym Planet Spa - moje ostatnie odkrycie! Kupiłam ten produkt w zestawie nowości i okazał się świetnym rozwiązaniem zarówno do torebki jak i na porządnie przesuszone dłonie. Świetnie nawilża i bardzo ładnie pachnie, nie lepi się. Wrócę.
Teraz: krem AA Oil Essence (z Joyboxa)

7. Himalaya, pianka do mycia twarzy - kolejne opakowanie lubianego przeze mnie produktu, który jeszcze nie doczekał się recenzji. Mam nadzieję, że wkrótce to nadrobię a póki co polecam serdecznie.
Taraz: pianka Pharmaceris

8. Eveline, płyn dwufazowy do demakijażu oczu i ust - nie przepadam za płynami dwufazowymi. Ten od początku nie przypadł mi do gustu, bo po demakijażu miałam wrażenie zamglonego spojrzenia. Makijaż faktycznie był dobrze i bezboleśnie usunięty a powieki ukojone i nawilżone, ale odczucie zamglenia było denerwujące. Niemniej jednak, płyn pomógł mi zadbać o powieki, kiedy je sobie spaliłam płynem Tołpa, więc odpuszczam mu. I być może będę go zawsze trzymać gdzieś na czarną godzinę.
Teraz: specjalistyczny płyn Bielenda

9. Skin79, krem do twarzy Golden Snail - niby małe opakowanie a wystarczyło mi na ponad miesiąc. Dostałam go w ChillBoxie w zestawie z tonikiem i emulsją, ale krem poszedł na pierwszy ogień (choć planowałam ich używać razem). Jestem bardzo zadowolona, zauważyłam pozytywne zmiany na twarzy po jego stosowaniu razem z kremami BB (napiszę o tym niedługo) i chętnie poużywałabym dłużej, tylko ta cena...
Teraz: krem Clarina Himalaya

10. Floslek, żel pod oczy ze świetlikiem i rumiankiem - lubię ten żel i wróciłam do niego ponownie. Początkowo leżał w kosmetyczce, jednak po akcji z płynem Tołpa zaczęłam go używać regularnie i wróciłam do tego rytuału, co okazało się być dobrym postanowieniem.
Teraz: krem Oeparol (z Joyboxa)

11. Mark Inbane, próbka czarnego peelingu do twarzy - WOW! Jestem bardzo zaskoczona i zadowolona! Peeling po wyciśnięciu wydaje się być ciemnozielony, jednak w mazi widać czarne, duże drobiny, które w kontakcie z wodą i skórą rozpadają się i barwią wszystko na czarno. Peeling polecany jest do każdego typu skóry, jednak ja odczułam dość silne rozgrzewanie i podczas masowania twarzy i (zwłaszcza!) podczas zmywania, więc nie wiem. Skóra skrzypi to widocznie faktycznie skutecznie oczyszcza a dodatkowo buźka jest gładziutka. Cena niestety raczej mnie nie przekona...

12. Avon, mgiełka do ciała Tomorrow - bardzo ładny zapach w nieco lżejszym wydaniu. Trwałość nie jest oczywiście taka jak w przypadku wody perfumowanej, ale też zapach nie jest tak duszący, więc wolę mgiełkę. Myślę, że wrócę.
Teraz: czerwona woda Incandessence Avon

13. Adidas, antyperspirant Climacool - pisałam o nim tutaj. Zapach fajny, ale działanie słabe, więc nie wrócę.
Teraz: kulka Avon

14. Pantene, szampon i odżywka - zabieram sobie taki duecik na weekend, żeby nie dźwigać. Nie mam zastrzeżeń, ale mimo to raczej nie skuszę się na pełnowymiarowe wersje.

15. Tso Moriri, mydło organiczne - zapach taki zwykły, mydlany. Następnym razem wybiorę raczej coś innego.
Teraz: mydło Dove

16. Mariza, gąbka do mycia twarzy - kiedyś używałam regularnie, teraz wykończyłam ją do zmywania czekoladowej maseczki (stad ma taki dziwny kolor). Mam jeszcze jedną, ale póki co nie używam żadnych wspomagaczy przy oczyszczaniu twarzy.



Ooo, przynajmniej uwinęłam się szybciej niż zwykle ;).
Znacie coś? Podzielacie moją opinię?

7 komentarzy:

  1. Żel z biedry jest ekstra! Ma cudowny zapach i faktycznie na próżno szukać tam avokado. Serię avon cheris mam, ale jeszcze nie używaną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Duze te denko jak tylko na 1 miesiąc :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Denko jest całkiem niezłe ;). Mam nadzieję, ze krem do rąk z avonu też polubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tołpa z Amarantusem jest świetna miałam duże opakowanie, za to zapach kremu do rąk z Avon PS nie przypadł mi do gustu ;) teraz kupię oliwkowy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam tylko żel pod prysznic Bali i pachnie świetnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaciekawił mnie ten krem Skin79 :))

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja lubię ten antyperspirant Adidasa :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)

Masz pytanie? Pisz :) scar_lett@wp.pl