1. Garnier, płyn micelarny 3 w 1 - kolejna butelka. Bardzo lubię ten płyn i często go kupuję jak tylko jest w dobrej promocji. Doskonale rodzi sobie z demakijażem i jest bardzo wydajny.
Teraz: płyn Physio, Tołpa
2. Pharmaceris, pianka głęboko oczyszczająca - długo była na mojej liście i w końcu ją kupiłam. Byłam z niej bardzo zadowolona i z pewnością jeszcze nie raz pojawi się w mojej łazience. Polecam.
Teraz: pianka Himalaya
3. Biolaven, żel myjący do twarzy - recenzja tutaj. Bardzo przyjemny żel oczyszczający, pewnie jeszcze wrócę.
Teraz: żel rumiankowy Sylveco
4. Dove, żel pod prysznic - mój pierwszy żel Dove, chyba z Shinyboxa, i raczej ostatni. Nie polubiłam tej bardzo gęstej, kremowej konsystencji, bo przeważnie biorę szybki prysznic a zmywanie tego żelu trwało bardzo długo, właśnie przez jego gęstość. Skóra była faktycznie odżywiona i jakby nawilżona.
Teraz: kremowy żel Avon
5. Yves Rocher, żel pod prysznic Karambola - takie żele lubię! Przyjemnie pachnący i gęsty, ale nie za bardzo. Dobrze się pienił, łatwo i szybko zmywał z ciała - całkowite przeciwieństwo żelu Dove. Z chęcią wrócę do niego lub poznam inne wersje zapachowe.
Teraz: żel melonowy Mariza
Bingo Spa:
6. mleczna kąpieli - sypki proszek, który sprawiał, że woda zyskiwała mleczną barwę, więc można było się poczuć jak Kleopatra ;). Zapach był delikatny, skóra po kąpieli miękka i nawilżona.
7. sól do kąpieli - ładnie pachniała, barwiła wodę na pomarańczowo. Przyjemna sól.
8. kawior do kąpieli - najsłabszy produkt z tych trzech. Te drobne kulki jedynie barwiły wodę (i wannę!), zapach był ledwo wyczuwalny a właściwości pielęgnacyjnych nie zauważyłam.
Teraz: różne sole Bingo Spa
9. Avon, płyn do higieny intymnej Active - drugie opakowanie, więc jak widać polubiłam ten żel. Wrócę, ale teraz robię sobie przerwę.
Teraz: żel Soraya
10. Bania Agafii, biała glinka myjąca do kąpieli - recenzja tutaj. Mam kolejne opakowanie i raczej nie ostatnie, bo spodobała mi się taka forma produktu oczyszczającego.
Teraz: to samo
11. Avon, dwufazowy balsam do ciała Owoce leśne i masło shea - zapach przecudowny, pięknie widać te dwie kolorowe fazy, łatwo się wchłania i dostatecznie nawilża, tak w sam raz na co dzień, ale ma jedną poważną wadę: zawiera w sobie błyszczące drobinki... Zapach jest bardzo zimowy jak dla mnie, więc nie umiałam się przekonać do używania tego balsamu latem a zimą niestety nie nadawał się pod ubranie, bo zwyczajnie je brudzi. Wielka szkoda, bo jestem zauroczona zapachem.
Teraz: drugi balsam z tej serii, Rozgrzewające przyprawy i wanilia
12. Manhattan, puder - dobry puder, który kontrolował makijaż a przy tym nie zapychał. Do tego był dość tani, więc może wrócę kiedyś.
Teraz: puder średniokryjący e-naturalne
13. Eveline, tusz do rzęs Wonder Show Volume - generalnie nie trzeba mi dużo od tuszu, abym była zadowolona, ale ten spisywał się nad wyraz dobrze! Bardzo wygodna szczoteczka, tusz nie był zbyt mokry, więc łatwo malowało nim się nawet w pośpiechu. Nie osypywał się, bardzo ładnie podkreślał rzęsy i łatwo zmywał. Chętnie wrócę.
Teraz: mini tusz Isadora
14. Isadora, tusz do rzęs - taki mini tusz, w sam raz do noszenia w torebce w razie W. Mało go używałam, bo Eveline wygrywał a ten po czasie zrobił się gęsty i mało przyjemny w użytkowaniu.
Teraz: jw
15. Avon, baza pod makijaż - recenzja tutaj. Świetny produkt i używam już kolejnego opakowania.
Teraz: to samo
16. Vichy, krem do twarzy Idealia - postanowiłam pozbywać się próbek i innych drobiazgów w kosmetyczce, bo robią mi bałagan na półce. Krem nie był zły, ładnie nawilżał, dobrze sprawował się jako baza pod makijaż, nie zapchał. Nie zachwycił mnie jednak na tyle, abym miała się skusić na pełnowymiarowe opakowanie.
Teraz: krem matujący Soraya
17. Avon, woda perfumowana Ultra Sexy - od jakiegoś czasu to mój ulubiony zapach z Avonu ♥ Zmysłowy, słodki, elegancki! Wrócę, jak tylko opróżnię kilka innych flaszeczek.
Teraz: woda Si i inne (w zależności od nastroju)
18. She Foot, serum ultra nawilżające - dla mnie to był normalny krem nawilżający. Bardzo dobry swoją drogą, ale denerwował mnie ten aplikator, który niby miał ułatwiać używanie. Ja krem i tak wcieram dłonią, więc takie opakowanie było dla mnie wyjątkowo zbędnym udziwnieniem.
Teraz: krem nawilżający z komórkami macierzystymi She Foot
Próbki
Tso Moriri - peelingi Kwiat wiśni i Kawior i granat pogłębiły tylko moją miłość do peelingów tej firmy. Ubóstwiam je i uważam, że są idealne i takie, jakie powinny być tego typu produkty. W tych dwóch nie było drobinek owoców a zapachy jak zwykle bardzo przyjemne. Z kolei masło Bambus i pomelo i mus Kwiat wiśni to nie do końca moja bajka. Nie lubię tej tłustości oraz tego, że trzeba bardzo uważać, aby nie przesadzić, ale skuteczności w długotrwałym nawilżaniu nie można im odmówić. Gdybym miała wybrać to skusiłabym się ponownie na mus.
Tu zapodziała się pełnowymiarowa oczyszczająca maska-scrub do twarzy Fitocosmetic. Rozprowadzałam ją z wodą różaną i bardzo ładnie oczyszczała twarz, nie potęgując podrażnień, mimo, że podczas zmywania dość mocno czuć było łupinki orzeszków cedrowych (wiem, że to one z etykiety ;)). Mam jeszcze sporo glinek w zapasach, ale nie wykluczam, że jeszcze do niej wrócę.
Bardzo pozytywne wrażenie zrobiły na mnie próbki kremów do rąk SPN Nails (nieziemskie zapachy i bardzo dobre działanie) i kremu na noc Anew Reversalist (konsystencja i efekt na twarzy bardzo podobny do lubianego przeze mnie serum z tej linii). Odżywczy krem do stóp She Foot był ok, podobnie jak matujący krem Tołpa, a nagietkowy krem Sylveco znów mnie zaskoczył, tym razem konsystencją serwatki... Termin ok, więc nie wiem co się zadziało. Kremy Ava Laboratorium i ten beżowy Anew przeszły bez echa.
Przeterminowane
UFF! Jak zwykle trwało to dłużej niż myślałam...
Jak u Was z denkiem w ubiegłym miesiącu?
Dość spore denko! :) Nic nie znam :)
OdpowiedzUsuńPianki z pharmaceris faktycznie są fajne ! Sama ich używałam i spisywały się bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńbiovalen chyba kupię ;) kończy mi się pianka z pharmaceris, ale niezbyt mi ona pasuje
OdpowiedzUsuńŻel Biolaven jest bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńPS w mobilnym widoku bloga jest czarna czcionka na czarnym tle... Żeby przeczytać musiałam zaznaczyć tekst :)
Zaciekawiłaś mnie glinką do mycia :)
OdpowiedzUsuńPłyn micelarny z Garniera czeka w zapasach :)
OdpowiedzUsuńWow, sporo tych zużyć! :)
OdpowiedzUsuńLubię różowego Garnierka i żel do mycia twarzy z Biolaven :D Również przegapiłam termin ważności wielu próbek, więc wylądują w marcowym denku :P
OdpowiedzUsuńCałkiem sporo :D Lubię ten żel do mycia twarzy :D
OdpowiedzUsuńŚwietne denko :) Baza Avon to mój ulubieniec mam już 3 albo 4 opakowanie, żele YR też bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńSpore denko :D Bardzo lubię płyn Garnier oraz żele Dove, mają piękne zapachy a dla mnie ich gęsta konsystencja jest właśnie zaletą :D
OdpowiedzUsuńtso mori mnie ciekawią
OdpowiedzUsuńPokaźne zużycia :)
OdpowiedzUsuńPłyn micelarny znam i lubię :)
OdpowiedzUsuńmatkobosko strasznie tego dużo;]
OdpowiedzUsuń