Do recenzji dzisiejszego produktu zbierałam się już od dawna i moja opinia zmieniała się niemal za każdym podejściem. Nie ma już co przedłużać, bo niczego więcej się o nim nie dowiem a lada moment sięgnę dna ;) Dlatego też zapraszam
 |
Kojący krem SPF 25 |
Krem otrzymałam w prezencie od firmy w ubiegłym roku, na spotkaniu blogerek u Klaudii w Hrubieszowie. Początkowo wydawał się być nie dla mnie, ale po zagłębieniu się w ulotkę zmieniłam zdanie. Zanim zaczęłam go używać poszperałam w sieci po opiniach, zapoznałam się z nimi też na
stronie firmy, więc wiedziałam już mniej więcej czego mogę się spodziewać. Jak na mój pierwszy krem z tak wysokim filtrem nie obyło się bez wpadek, ale o tym później.
Nie będę rozpisywać się na temat firmy czy serii, zamiast tego zeskanowałam Wam ulotkę dołączoną do kremu. Jeśli chcecie więcej, zajrzyjcie też na stronę
Bandi.
 |
lekko przyciemniłam |
 |
ups, trochę mi ucięło |
Krem otrzymujemy w opakowaniu typu air-less (to lubię!). Jest na tyle przezroczyste, że dobrze widać zużycie, więc możemy się przygotować na ostatni psik.
Jak widać po otworze, krem nie jest koloru białego (a myślałam, że takie właśnie są kremy z wysokim filtrem) tylko beżowego czyli to taki krem tonujący (choć nie mogę powiedzieć żeby wyrównywał koloryt).
Tyle ile na zdjęciu wystarczy mi na wykremowanie całej twarzy. Nie jest to pełna pompka, bo taka ilość to za dużo jak na raz i bardzo widać to na twarzy.
Krem początkowo stosowałam tak jak producent nakazuje czyli na dzień. Tu nie do końca spisywał się dobrze, bo nie jestem przyzwyczajona do filtrów a nie spodziewałam się, że ich używanie jest aż tak problematyczne (dowiedziałam się tego dopiero po wpisie u
Mademoiselle Eve). Nie chciał współpracować z moimi podkładami, nie mogłam go nosić samodzielnie, bo wyglądałam jak arlekin, więc go odstawiłam. Wróciłam do niego jakiś czas temu po to, aby go zdenkować i używałam na noc - sensu brak, ale cóż... Rano buźka była tak gładka i ładna, zmiany podgojone i pojawiało ich się coraz mniej, więc po paru dniach zaczęłam aplikować go też na dzień + ciemniejszy puder matujący i w takiej kombinacji spisywał się ok.
Od pierwszego użycia prześladowało mnie bielenie i błyszczenie twarzy (mimo tego, że po przeczytaniu opinii używałam go mało). O ile z błyszczeniem byłam sobie w stanie poradzić przy pomocy pudru to z bieleniem nie szło już tak łatwo. Krem delikatnie wklepywałam, na całej twarzy wchłaniał się niemal całkowicie (szkoda, że nie do matu), ale na moim nosie i w jego najbliższej okolicy było go widać niemal w każdym porze i ciężko było to przypudrować tak, aby nie uzyskać efektu tynku. Na linii żuchwy różnica też była widoczna i przy moim opalonym ciele wyglądało to brzydko. Na dowód moja poranna rozmowa z TŻ (zagorzałym przeciwnikiem make up'u):
- Nie maluj się tak, bo to źle wygląda.
- Ale co?
- No taka biała twarz.
- Ale ja mam tylko krem...
Krem faktycznie:
* świetnie się rozprowadza czy raczej wklepuje i dzięki jego barwie nie przegapimy ani fragmentu twarzy,
* nie zapycha porów,
* łagodzi podrażnienia,
* intensywnie nawilża i koi skórę,
* bardzo ładnie pachnie - tak delikatnie jak kosmetyki dla noworodków.
Krem niestety:
* nie jest lekki - dopóki go nie przypudrowałam miałam wrażenie lepkiej skóry,
* bieli,
* nie nadaje się pod makijaż.
O ochronie przed fotostarzeniem i stymulacji wzrostu prawidłowej mikroflory skóry się nie wypowiem - muszę zaufać.
Cena:
58 zł/50 ml
Dostępność:
sklep internetowy
Skład:
 |
uhuhu jaki długi |
Matowe opakowanie + zielone błyszczące kwiatki = ładny efekt
Prawda?
Krem nie przekonał mnie do stosowania filtrów. Spisywał się dobrze jeśli chodzi o nawilżanie czy łagodzenie podrażnień, ale dzięki kremom nie powodującym błyszczenia czy bielenia też jestem w stanie to osiągnąć. Może u osób z delikatną, nadwrażliwą i skłonną do podrażnień czy atopową skórą spisałby się lepiej - warto zaryzykować i sprawdzić. Ja nie mogę powiedzieć, że to bubel, bo miał swoje zalety, ale widocznie nie jest stworzony dla mnie. A ten idealny w ofercie Bandi jeszcze sobie znajdę ;)
Znacie produkty Bandi? Jak je oceniacie? Trafiłyście na perełkę?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
P. S. Chciałabym na koniec przypomnieć, że jeszcze tylko dziś i jutro możecie zgłosić się do rozdania, w którym przygotowałam dla Was 3 produkty Tso Moriri -
Owocowe rozdanie.
Zapraszam serdecznie :)